Aziz idź do nieba
Najpierw przyjechał dźwig, w zimne popołudnie było blisko zera. Założyli linę na szyję, ramię szarpnęło Szara koszula nie zatrzepotała jak skrzydła. To nie był motyl ani ptak, to nie była ważka, która by walczyła: wlekli go przez metr, potem rozebrali, rozebrali go całkiem, do takiej nagości jakiej nie osiągnie żaden człowiek. Potem spod stóp mu … przeczytaj wiersz