Ballada o Żydziaku

W styczniu trzeba było mrugać ciągle — raz za razem — ciągle — raz za razem — bo inaczej szron siadał na rzęsach, rudych rzęsach, co ciążyły głazem — i nie widać było uliczników, co skradali się skądsiś znienacka, i krzyczeli: «Meszygener Motl!», wyrywając mu z rąk kawał placka — Gdy się w styczniu długo … Czytaj dalej


Zuzanna Ginczanka

Bunt piętnastolatków

A jest rozkwit przekosmatych sasanek o przedświcie, o wschodzie, o poranku – a gdy słońce odpoczywa na drzewach, im zalążnia jak serce dojrzewa; to jest sprawa zwykła i prosta a zawiła jak kwiecień i wiosna, że o wschodzie, o świecie, o poranku kwitnie fiolet przekosmatych sasanków. – Już nie mamy nazbyt długich nóg, ni sterczących, … Czytaj dalej


Zuzanna Ginczanka

Wyjaśnienie na marginesie

Nie powstałam z prochu, nie obrócę się w proch. Nie zstąpiłam z nieba i nie wrócę do nieba. Jestem sama niebem tak jak szklisty strop. Jestem sama ziemią tak jak rodna gleba. Nie uciekłam znikąd i nie wrócę tam. Oprócz samej siebie nie znam innej dali. W wzdętem płucu wiatru i w zwapnieniu skał muszę … Czytaj dalej


Zuzanna Ginczanka

Żar-Ptak

Nie znam spełnienia swego, jak nie znam śmierci swojej. Wśród jakich drzew sandałowych i pośród jakich aniołów, mądrym żądłem języka struny wspierając gardłowe, Żar-Ptak o piórach z płomieni tokuje i niepokoi? Pod niebem zoologicznym zwierzęcy zziajany park łączy gwiaździsty znak lwa z lwicą zażartą i żywą; miłosne gaje przebiegam. Ziemia do lotu się zrywa, niebo … Czytaj dalej


Zuzanna Ginczanka

O centaurach

Ścierają się rym o rym ostrzone wiersze ze szczękiem – nie ufaj ścisłym rozmysłom, by żaden cię nie opętał, – nie ufaj palcom jak ślepcy, ni oczom jak sowy bezrękie – oto głoszę namiętność i mądrość ciasno w pasie zrośnięte jak centaur. – Wyznaję dostojną harmonię męskiego torsu i głowy z rozrosłym ciałem ogiera i cienką pęciną nogi – – do … Czytaj dalej


Zuzanna Ginczanka