Rybak

Johann Wolfgang Goethe

Woda się burzy, woda się wzdyma,
A nad nią rybak schylony
Spokojnie wędkę śledzi oczyma,
W które ją niesie pęd strony.
I gdy tak wzrokiem po fali wodzi,
na dwoje woda się dzieli;
Jak zorza piękna, z mokrej topieli
Piękność dziewicza wychodzi.

„Po co nad rybek pastwisz się zgonem,
Pełen chytrości i zdrady
(Czule doń tkliwym zanuci tonem)
Po co ich pragniesz zagłady?
O gdybyś wiedział, jak w wód słodyczy
Rybki kosztują swobody,
Sam byś aż na dno sinej zszedł wody –
Ona ci zdrowia użyczy.

Alboż się jasne słońca oblicze
Nurtami morza nie poi?
Nie milszeż Luny wdzięki dziewicze,
Gdy je nurt srebrny podwoi?
Kiedyć nie wabi nieba tło szczytne
w głąb przeźroczystej kąpieli,
Niechże cię własna postać ośmieli
Spuścić się w wody błękitne”.

Woda się burzy, wzdymają tonie,
Łechce go fala, co pryska;
A serce taka lubość owionie,
Jak gdy kochanka uściska.
A ona śpiewa – śpiewy czułemi
Tak go pociąga, zniewala,
Że na wpół pada… chwyta go fala –
I już nie postał na ziemi.

Twoja ocena
Johann Wolfgang Goethe

Wiersze popularnych poetów

DWIE SCENY Z UPADKU KLASY

Tak, zauważysz mnie dopiero wtedy, kiedy zaczniesz mnie beznadziejnie poszukiwać. I Cała klasa pomaga, a on powtórzyć, tuman, znowu nie potrafi. Nauczyciel staje we własnym kurzu, patrzy za okno sali, a on nawet nie wie, czego szukał w przypisach współautor tamtego cytatu. Tymczasem samotny za…

Cóż nad spoczynek być może milszego

Cóż nad spoczynek być może milszego, Kiedy strudzeni szczyt domku naszego Obaczym przecie, a kończąc podroże, Na własne nasze rzucamy się łoże? O domku wdzięczny, widok mnie twój krzepi, Dobrze gdzie indziej, u ciebie najlepiéj.

Telefoniczna sekretarka

Liśćmi dławi się wiatr. Jesienny bębenek deszczu. Ostatni zbieg przebiega na moją stronę. Pukam w ciemność. Mokrą ręką popycham bramę. Klucz sojusznik wieczoru przekręca się w zamku. Czeka na mnie telefoniczna sekretarka. Spuszczony ze smyczy głos.