Paryż
Patrz! przy zachodzie, jak z Sekwany łona Powstają gmachy połamanym składem, Jak jedne drugim wchodzą na ramiona, Gdzieniegdzie ulic przeświecone śladem. Gmachy skręconym wydają się gadem, Zębatą dachów łuską się najeża. A tam — czy żądło oślinione jadem? Czy słońca promień? czy spisa rycerza? Wysoko — strzela blaskiem ozłocona wieża. Nowa Sodomo! pośród twych kamieni … Przeczytaj wiersz