Twoja ocena

O zmierzchu

Słońce zgasło. O, jakże zwinne są i młode Zmierzchy czerwca, nim w północ głuchą się przesilą! Po wargach twoich dłonią, kształt czującą, wiodę, Jak po koralach, morzu wydartych przed chwilą… Spleć stopy, przymknij oczy – i nazwij to cudem, Żeśmy razem, dalecy od dziennego znoju! Jakże łatwo zwiać szczęście, z takim oto trudem Rozniecone w … Czytaj dalej


Bolesław Leśmian

Jak niewiele ma znaków to ubogie ciało

Jak niewiele ma znaków to ubogie ciało, Gdy chce o sobie samym dać znać, co się stało… Stało się, bo się stało! Już się nie odstanie! Patrzę ciągle i patrzę, jak gdyby w otchłanie, I ciągle nasłuchuję, czy kto puka w ciszę?… Nie dlatego, ze widzę, nie przeto, że słyszę. I usta moje bledną, a … Czytaj dalej


Bolesław Leśmian

Dusiołek

Szedł po świecie Bajdała, Co go wiosna zagrzała, — Oprócz siebie — wiódł szkapę, oprócz szkapy — wołu, Tyleż tędy, co wszędy, szedł z nimi pospołu. Zachciało się Bajdale Przespać upał w upale, Wypatrzył zezem ściółkę ze mchu popod lasem, Czy dogodna dla karku — spróbował obcasem. Poległ cielska tobołem Między szkapą a wołem, Skrzywił … Czytaj dalej


Bolesław Leśmian

Ballada bezludna

Niedostępna ludzkim oczom, że nikt po niej się nie błąka, W swym bezpieczu szmaragdowym rozkwitała w bezmiar łąka, Strumień skrzył się na zieleni nieustannie zmienną łatą, A gwoździki spoza trawy wykrapiały się wiśniato. Świerszcz, od rosy napęczniały, ciemnił pysk nadmiarem śliny, I dmuchawiec kroplą mlecza błyskał w zadrach swej łęciny, A dech łąki wrzał od … Czytaj dalej


Bolesław Leśmian

Wiersz księżycowy

W księżycowy wniknąć chłód, Wejść w to srebro na wskroś złote, W niezawiły śmierci cud I w zawiłą beztęsknotę! Był tam niegdyś czar i śmiech, Tłumy bogów w snów obłędzie — Było dwóch i było trzech — Lecz żadnego już nie będzie! Został po nich — rozpęd wzwyż, I ta oddal bez przyczyny, I ten … Czytaj dalej


Bolesław Leśmian

Usta i oczy

Znam tyle two­ich piesz­czot! Lecz gdy dzień na zmro­czu Bły­śnie gwiaz­dą, wspo­mi­nam tę jed­ną – bez słów, Co każe ci usta­mi szu­kać mo­ich oczu… Tak mnie ze­gnasz za­zwy­czaj, im po­wró­cę znów. Cze­mu wła­śnie w tej chwi­li, gdy odejść mi pora, Pie­ścisz oczy, nim spoj­rzą w czar la­sów i łąk?… Bywa tak: świt się bu­dzi od … Czytaj dalej


Bolesław Leśmian

Ludzie

Szli tędy lu­dzie bied­ni, pro­ści – Bez prze­zna­cze­nia, bez przy­szło­ści, Wi­dzia­łem ich, sły­sza­łem ich!… Szli nie­po­trzeb­ni, nie­przy­tom­ni – Kto ich zo­ba­czy – ten za­po­mni. Wi­dzia­łem ich, sły­sza­łem ich!… Szli ubo­gie­go brze­giem cie­nia – I nikt nie stwier­dził ich ist­nie­nia. Wi­dzia­łem ich, sły­sza­łem ich!… Śpie­wa­li skar­gę byle jaką I umie­ra­li jako tako… Wi­dzia­łem ich, sły­sza­łem ich!… … Czytaj dalej


Bolesław Leśmian

W malinowym chruśniaku

W malinowym chruśniaku, przed ciekawych wzrokiem Zapodziani po głowy, przez długie godziny Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny. Palce miałaś na oślep skrwawione ich sokiem. Bąk złośnik huczał basem, jakby straszył kwiaty, Rdzawe guzy na słońcu wygrzewał liść chory, Złachmaniałych pajęczyn skrzyły się wisiory I szedł tyłem na grzbiecie jakiś żuk kosmaty. Duszno było od malin, … Czytaj dalej


Bolesław Leśmian