Ankhenaton

Zbigniew Herbert

Inskrypcja

Dusza Ankhenatona, pod postacią ptaka, usiadła na brzegu czoła,
aby odpocząć przed daleką podróżą. Lecz zamiast patrzeć w horyzont,
spojrzała w twarz zmarłego. A twarz ta była jak lustro bogów.

Próba rekonstrukcji

Po co mam wędrować –
pomyślała dusza – przez
zawiłe pytania ku bóstwom
szczekającym

Po co ciemnym korytarzem
iść przez dłonie szorstkie
ku wagom wężom i skarabeuszom

tutaj zostanę
poznam sekret uszu
które leżą przy głowie
płasko jak psy

przytrzymam łodzie słodkich powiek
aby nie wypłynęły ku wklęsłym skroniom

wejdę w nozdrza aż do miejsca gdzie przysechł
ostatni zapach ziemi i zetrę ten ślad

uwiję dwa gniazda w kącikach ust
które milczą i nabrzmiewają płaczem

będę pracowała aby pogodzić Ankhenatona z cieniem
tak mówiła dusza

ale my
którzy kamienną głowę Ankhenatona
trzymamy na kolanach
czujemy
jak ona węszy
jak ona tłucze
jak ona krzyczy

Twoja ocena
Zbigniew Herbert

Wiersze popularnych poetów

Wiecznie to samo

Wiecznie ta sama płynie zjawisk fala I wciąż obrazy odnawia te same – Wiecznie jutrzenka swe ognie zapala, Z mgieł purpurowych tworząc słońcu bramę. Wiecznie te same czary wiosna niesie: Blaski i wonie, kwiaty i zieloność, Te same chóry śpiewnych ptasząt w lesie, Tę samą…

sunlight sunlight

promień to policja uwierz mi mała krzyżówko widzę cię gdy skrobiesz palcem drzwi jakby wszystko było w drewnie zaklęte jakby niektóre słowa mogły imitować drzazgi sen jest ostatnią przed językiem pewną metaforą i jeśli ogólnik przyjąć za wyznacznik to ten właśnie gruz który zalega nam…

Na progu

Już ju­tro może nie osty­głym od łuny okiem będę mu­siał ogar­nąć świat i spoj­rzeć wprost na nie­ba lot i tę­czy most; – już ju­tro może dym jak wi­dły za­pach­nie chle­bem, ognia ró­zga wy­so­kim kwia­tem w ogród spad­nie, a ptak, co w smut­ku miał miesz­ka­nie, od­mien­nym…