PIOSENKA EMIGRANTA

Agnieszka Wolny-Hamkało

Żyliśmy w dziwnej epoce: milenium rozjątrzyło nas tylko na chwilę. Żadna
nowa idea nie była warta więcej niż dotyk skóry zimnej jak krem.
Lubiliśmy przegrywać i byliśmy w tym najlepsi. Wieczorem miasto
dudniło przez mgłę w kolorze starych przezroczy. Moje palce
wyglądały jak tik taki o smaku pomarańczowym.

Z ryb uchodziło powietrze i baliśmy się, że zostanie z nich zmięty celofan.
Niektóre przylgnęły do sufitu jak małże, w niepokojących grupach,
jakby się do czegoś zleciały. Rzekę chcieliśmy budzić, a pociągiem
jeździło widmo minionej nocy, w słuchawkach miało fragmenty oper,
odgrywało końcówki scen. Życie odklejało się ode mnie jak cień

i biegło w przeciwnym kierunku, a twoje oczy stawały się puste i mądre
jak oczy kota. Mój boże, mówiłam, mogłabym mieć trzy ciała: jedno z nich
pochowałabym w Ratyzbonie, drugie nadawałoby ci inny charakter,
trzecie machałoby zawsze z otwartego okna i nie chciałabym kwiatów,
tylko pieniądze i miód. A było tylko tyle: powietrze z klimatyzacji,

wykładziny o zapachu przedszkola w hotelach przemysłowych jak rzeźnie.
Podziemne siłownie, w których Europa pracowicie spalała swój tłuszcz.
Świetlne liściki w smartfonach — wklepywane na tyłach knajp, wyświetlane
w metrze. Centra miast, nachalny zapach żeberek i pudru. Z podwórka
widać pokojówki: palą w oknach, ich włosy są ciężkie jak hantle.

Miasto jest kostką masła w żaroodpornym garnku. Flanela, jęk
przyciśniętej deski. (Ktoś może nas zobaczyć). Czuły
albo zmęczony, albo zaplątany w koce. Chce porozmawiać
z miejsca, w które wpadł, tj. z klombu rudych róż, które kradnie
nocami tu, pod biblioteką, gdzie słońce spiera plamy w rzece,
tracąc jednocześnie tyle pięknych rzeczy

4/5 - (2 głosów)
Agnieszka Wolny-Hamkało

Wiersze popularnych poetów

Unplugged

Kiedy jest tylko „wobec”? Byłem w przymierzalni. Miałam ciało i siebie, zwiniętą jak wata. Cukrowa? Nie patrzyłem w lustro. Od końca: klientka sklepu, nowa sukienka ciążowa. Nie w oczy, nie w oczy – wszyscy patrzą na brzuch. Jakby był tylko wobec ciała i nie odpowiadał….

fantom

Mój syn rozkazuje armiom, które zeszły z łąk. Kuna jest szpiegiem i złe oczy kuny świecą w świerkach jak mokre miętusy. Tiry koszą szosę, kruk krąży nad pompą. Słoje ciepła się kurczą, zrzucając z orbity śnięte i ciężkie futerały zwierząt. Sezon przeciągów, które idą z…

O wolność

Przebudziły się w nas zwierzęta i duchy mleczne się budzą. W dzień podobni jesteśmy złym ludziom, w noc zwierzętom płonącym w cierpieniu, to znów bestiom krzyczącym w rui, to znów cierniom w swych oczach człowieczych: rozdzielonym, niespokojnym i czułym ciała ciążą jak twarde rzeczy. A…