ANAMNEZY

Agnieszka Wolny - Hamkało

Szło na nas szczęście i szło nieszczęście —
jak zwykle za rączkę, jak zwykle to pierwsze
wpuszczaliśmy chętniej, zasłaniając oczy.
To drugie znów psuło jak niegrzeczna siostra,
co patrzy zza rogu na pokój, gdzie życie
dopiero się budzi, żeby pomyszkować.

Kiedy smutek zerwał srebro w twoich oczach
oddać ciała w komis mieliśmy ochotę,
ty mnie, a ja tobie, ty mnie, a ja tobie.
O niczym więcej nie chcieliśmy słyszeć
w małych księgarniach, gdzie kelner o świcie
podpala knoty w kremowych słoikach.

Tak jakby dopiero okoliczność ognia
nadawała książkom ten konkretny wymiar
o wiele wolniej niż amanci w filmach.
Przez szybę dostrzegły nas twe przyjaciółki
zbyt piękne w zbyt czarnych jak krew z nosa płaszczach.
Nie chcę ich rezerwy, fałszuję jak one.

Twoja ocena

Z lat dziecięcych

Przypominam — wszystkiego przypomnieć nie zdołam: Trawa… Za trawą — wszechświat… A ja — kogoś wołam. Podoba mi się własne w powietrzu wołanie, — I pachnie macierzanka — i słońce…

Ludzie na moście

Dziwna planeta i dziwni na niej ci ludzie. Ulegają czasowi, ale nie chcą go uznać. Mają sposoby, żeby swój sprzeciw wyrazić. Robią obrazki jak na przykład ten: Nic szczególnego na…

bez filtra

te hasła nie otwierają żadnych drzwi przeciwnie zapalają zielony neon exit i trzeba wyjść z ciebie siebie nie rozumiem chciałbym pisać szeptem kobiecą mruczanką jakąś delikatną nutą wieszać cię na czwartej linii…

wiersze dla dzieciwiersze o miłościwiersze Wisławy Szymborskiejwiersze Jana Brzechwywiersze K.K. Baczyńskiegowiersze Juliana Tuwimawiersze Marii Konopnickiejwiersze o śmierci