Do obywatela Johna Brown

Kamil Cyprian Norwid

Przez Oceanu ruchome płaszczyzny
Pieśń Ci, jak m e w ę, posyłam, o! Janie…

Ta lecieć długo będzie do ojczyzny
Wolnych – bo wątpi już: czy ją zastanie?…
– Czy też, jak promień Twej zacnej siwizny,
Biała – na puste zleci rusztowanie:
By kata Twego syn rączką dziecinną
Kamienie ciskał na mewę gościnną!

*

Więc, niźli szyję Twoją obnażoną
Spróbują sznury, jak jest nieugiętą;

Więc, niźli ziemi szukać poczniesz piętą,
By precz odkopnąć planetę spodloną –
A ziemia spod stóp Twych, jak płaz zlękniony,
Pierzchnie —
więc, niźli rzekną: „Powieszony…” —
Rzekną i pojrzą po sobie, czy kłamią? – –

Więc, nim kapelusz na twarz Ci załamią,
By Ameryka, odpoznawszy syna,
Nie zakrzyknęła na gwiazd swych dwanaście:
„Korony mojej sztuczne ognie zgaście,
Noc idzie – czarna noc z twarzą Murzyna!”

*

Więc, nim Kościuszki cień i Waszyngtona
Zadrży – początek pieśni przyjm, o! Janie…

B o  p i e ś ń  n i m  d o j r z y,  c z ł o w i e k  n i e  r a z  s k o n a,
A n i ź l i  s k o n a  p i e ś ń,  n a r ó d  p i e r w  w s t a n i e.

Twoja ocena
Kamil Cyprian Norwid

Wiersze popularnych poetów

Ballada o chłopcu przydrożnym

Po­dob­no anioł ku­la­wy wziął go przy­kro za wło­sy i sprę­ży­nę nie­wi­docz­ną tknął. Jak za­baw­kę, jak brzę­czą­cy ba­dyl za­sa­dził na ki­lo­me­trze szes­na­stym. Po­tem aniel­skie war­gi otwo­rzył, dłu­go pa­trzał i od­jął rękę swą. Obok wą­sa­tych w ko­łach wo­zów, śmi­gieł bla­sza­nej tra­wy, nad rę­ka­mi wła­sny­mi się mno­żył, zie­le­nią…

Czekając z założonymi

Do bukietu dorwij jeszcze pokrzywę; koniecznie gołymi rękami. Tak, jak kroisz chleb, tnij zaraz nad granicą korzeni. Poparz sobie palce, zarumień przeguby. Przecież każdy pojedynczy ślad jest przezroczem z dawnego pokoju, który zaludniony odciskami palców czeka na wymazanie z archiwów których nie ma. Nie istnieją,…

W pamiętniku Zofii Bobrówny

Niechaj mnie Zośka o wiersze nie prosi, Bo kiedy Zośka do ojczyzny wróci, To każdy kwiatek powie wiersze Zosi, Każda jej gwiazdka piosenkę zanuci. Nim kwiat przekwitnie, nim gwiazdeczka zleci, Słuchaj — bo to są najlepsi poeci. Gwiazdy błękitne, kwiateczki czerwone Będą ci całe poemata…