Przy sterze stałem – kiepska rzecz, // C a
Bo wiatr tej nocy szalał wciąż. // F G
Na chwilę zamyśliłem się // C a
I ster wyśliznął mi się z rąk. // F G C
O rafę statek otarł się, // F
Zalała woda pokład wkrąg. // F
Kapitan wściekły złapał mnie, // F
Zamachnął się, wymierzył cios… // F G
Ref:
Raz walnął pięścią mocno w łeb // C a
I nie poczułem więcej nic. // F G
Przeszła noc i nastał dzień, // C a
Trzeba znów płynąć, żeby żyć. // F G C
Kabestan kręcić trudno jest,
A nas niewielu było tam.
Parliśmy na handszpaki fest
I łańcuch w kluzie wolno drgał.
Wtem pod stopami czuję coś,
Co miękko rusza się i już
Wiem, że to bosman, ostry gość,
Co drzemkę sobie uciął tu…
Do portu, po miesiącach dwóch,
Przybiliśmy na jakiś czas.
Na kejach panny, w knajpach rum,
Przydałoby się wyrwać tam.
Pytam Starego, gdzie mój szmal,
Jaką zapłatę dla mnie ma?
On, groźnie patrząc, wolno wstał:
„Ja Ci zapłatę chłopcze dam…”
Gdy wreszcie morza miałem dość,
Na ląd wróciłem, by żyć tu.
W tawernie siedząc w ciemną noc
Ujrzałem pannę – istny cud.
Podszedłem do niej cicho tak
I wyszeptałem kilka słów.
Wtem jakiś gość, co obok stał,
Odwrócił się i wtedy znów…