5/5 - (1 głosów)

Tam, w urwisku

I znów czuję u ramion linię gór, a jeszcze nie opadła ze mnie tamta wysoka przestrzeń – znów horyzont wspiął ziemię jak łuk tęczy w niebo. A jeszcze tam, w urwisku, tam lina po tobie drży, gdy tu, za siódmą górą, ja tym oto, ledwo pochyłym wzgórkiem, lecz tak ostatnim, że pochował twoją pamięć, schodzę, … Przeczytaj wiersz


Julian Przyboś

Majowe

Szliśmy gajem albo brzózki okrążały się nawzajem, każdy pieniek jak wrzeciono nawijał na siebie zieleń uprzędzioną z mgły na powiew. Majowe wspomnienie dzielę na zmierzch i świt, niechaj świeci: Całując włosy, zdjąłem twój błękitny berecik, powiesiłem na gwieździe. Czy, ubrana w kolor oczu, jeszcze wzejdziesz spośród drzew, co cię uniosły a stanęły – na dwie … Przeczytaj wiersz


Julian Przyboś

Deszcz

U okna urywa się niebo i – Dachy zlatują na miasto, gniazdo widnokręgu. Dalej – Po powietrzu spada widok gór. Ze słońcem na podniesionym ręku pole, ogromne, które nie ma ciebie, zaszło. Tam – dolinom w granicie moje oczy ułożyły dna, tam – moje usta wymówiły hale, nad którymi słyszysz mój oddech z chmur? Tu … Przeczytaj wiersz


Julian Przyboś

Drzewiej

Stamtąd szło się odleglej – wąwozem utopionym w głębokim cieniu, tam gdzie z opuszczonymi ramionami ścieżyn pustkowie rozpłakało się w brzozę. Powiew gałęzie liśćmi szeptanymi szerzył. Pnie, zabłąkane w zieleni, szły pomimo woli, okrążając się własnymi ciałami: rosły. Za potokiem rozłóg gałęził się i pienił i co krok było cieniściej i drzewiej. Od stóp idących … Przeczytaj wiersz


Julian Przyboś

Wieczór

Te same gwiazdy wyszeptały wieczór jak zwierzenie. Latarnie wyszły z ciemnych bram na ulicę i w powietrzu cicho stanęły. Zmrok łagodnie przemienia przestrzenie. Ogrody opuściły swoje drzewa, szare domki znad rzeki spłynęły. W niskich brzegach śród olch płynie żal. Tylko horyzont uchyla nieba księżycem i droga długo wiedzie we wspomnienie. I twoje dłonie sieją między … Przeczytaj wiersz


Julian Przyboś

Na zmianę

Wiosno, roboto polna! Wychodzimy! Brat z ciężkim koszem ziarna na pole szerokie, okrakane przez wronę, ja lekkodusznie wyżej na powietrze strome ze słowem skrytym w świetle jak ze zimorodkiem. Z jego blasku w odlocie po diament zimy został nam cień lecący do słońca: skowronek. Bratu, chociaż bezmyślne, wschodzi to Zielone na razowiec, na strzechę, na … Przeczytaj wiersz


Julian Przyboś

Słowik

Skryty w cierniach tarnin i malin naglił noc — i mijała, i szlifował swój głos i świst, i wyciągał swój śpiew w cienki włos. I wił tkliwiej i cieniej twój złocisty lok koło ucha.   Słuchaj, słuchaj — dalej: przenoś, miła, słowika ze słyszenia — w widzenie: to skowronek, to świt. Oto widzę jaśniejącą twoją … Przeczytaj wiersz


Julian Przyboś

Łuk

Nie list, raczej płatek lotu w kopercie zestrzelony z torby zamczystej. Listonosz, Francuz prędki jak maszynka, zawirował ośnieżonym z kraju listem. Te rządki krzywe, jakby napisane sierpem… Cięła szpada przodująca orkiestrze, dźwięk tlił w szybach – zaświecił na przestrzał i po pawioneonowej ulicy z samochodu na samochód i wyżej frunęła Marsylianka w puchach z tęczy, … Przeczytaj wiersz


Julian Przyboś

Cicho, nisko

Gdy powiodłem oczami po ogrodach dokoła, na rzęsach osiadła mi pozłota jesieni. Cicho, nisko na polach. Jakby zżęto powietrze i złożono z łanami na pował. To raz jeszcze, tak zawrotnie, że niepostrzeżenie, okręciłem się koło słońca. Jeszcze niesie mnie na powierzchni Ziemia się słaniająca. Bliżej mi do mnie, wierniej.


Julian Przyboś

Słońce ze wzgórz Gwoźnicy

Słońce wzeszło ze wzgórz olbrzymiej, widok spłynął w dolinę. Na wiosennej, znów widocznej ziemi, skazanej na rozstrzelanych, stoję. Jeśli – zginę? Niosłem swoją poezję jak żołnierz imię w blaszce na piersiach przeciw kulom dwóch wojen. W kraju ojca, żytnim dziedzictwie, starczy roli pod słowo ostatnie. Pracowałem głębokoorną mową, siałem miłość, a czułem zawsze – salwa … Przeczytaj wiersz


Julian Przyboś

Z podróży

Aż w podróży, która tyle lądu trwoni, kraj zapachniał od skończonych sianokosów. Nasłuchuję w unoszącej mnie samotni: Tylko pociąg stuka w moją ścianę ruchomą: w wiatr, pułap – jak zamilkła kukułka. Pole moje spod kół uciekło, jaka fala jego ślad orze. Stąd wybrzeże tak wydaje się daleko, że dłonią wyczerpałbym morze. Brak mi sierpa jak … Przeczytaj wiersz


Julian Przyboś

Żyjąc sobie spacerem

Żyjąc sobie spacerem w swojej wiosce rodzinnej, laseczką jak różdżkarz poodkrywałem źródła spokoju i wesołości. Na kawałku ojcowizny wiersz najlepiej się udał, a na wiosnę cały trawnik rozmieniłem na grosze stokroci. Wietrzyk za mnie na grządkach uwija się zwinnie i hoduję swoją radość niedużą jak groszek. Szpaki wdzięcznie narzekają jak na urząd, chłopi tylko lamentują … Przeczytaj wiersz


Julian Przyboś

Pieśń o lokomocji

Mosty sprzęgnięte stalą nad traktami zachodu Biją turkotem kopyt marsz naszego pochodu. Na uskrzydlonych kołach w pęd wprawieni potężny, Ku rozpostartej dali szturmem dróg niebosiężnych Prąc, w niewstrzymanym trudzie twardzi i ustawiczni Jedziemy, poruszani oddechem mechanicznym. Przez kamienne gościńce państw, okolic i krajów. Siecią torów żelaznych mkniemy z gwarnych rozstajów Do wędrujących stacji, którymi nas … Przeczytaj wiersz


Julian Przyboś

Centrum

Wystrzał gwiaździstej szerzy pod punktacją motocyklów i luf. Z pracowni, z warsztatów, z hal w wyścig pędzących ulic wrywa się lud, Kolana zwięźle podgina, stopą uderza; drga, wprawia się w krok, Zgodnym poruchem ramion rozrabiając natłok. Piersi żywione ogniem, ustawione pod sznur, Ludzie zwęgleni w gorącu, przyrychtowani do machin. Na miasta toczą się z siłą, … Przeczytaj wiersz


Julian Przyboś

Zmęczeni

Zmęczeni, spocząwszy na posłaniu z dłoni, czekamy, aż parujący pot z ciała nas ulotni i poniesie na marzeniach, aby nas położyć na rzęsach, w kołysce dwóch powiek. W pokojach ciszy, na podścielonych snach odpoczywamy uchyleni połowie, a czyn nasz, tak cały, że obie ręce przepełniał, przez nasze źrenice się toczy. Minuty mijają nas i czas … Przeczytaj wiersz


Julian Przyboś

Z Tatr

Słyszę: Kamienuje tę przestrzeń niewybuchły huk skał. To – wrzask wody obdzieranej siklawą z łożyska I gromobicie ciszy. Ten świat, wzburzony przestraszonym spojrzeniem, uciszę, lecz – Nie pomieszczę twojej śmierci w granitowej trumnie Tatr. To zgrzyt czekana, okrzesany z echa, to tylko cały twój świat, skurczony w mojej garści na obrywie głazu; to – gwałtownym … Przeczytaj wiersz


Julian Przyboś

Jaskółka

Stół – czas zastany, i okno, co od nieba odwykło. Od tygodnia noszę od ściany do ściany wzruszenie, wiersz-niemowlę. Nastrajam wolę: kiedy moment się urzeczywistni? Chwilko, ptasioprzelotnie gwizdnij! Jeszcze marzę, a już się dziwię: dźwięk, jakby szyba się stłukła i przez otwór wleciała do pokoju jaskółka! Jak dosłownie! Jak jasno! Ostrym bodźcem rytmu wnikam w … Przeczytaj wiersz


Julian Przyboś

Na kołach

Jak swój dzień wywieść z obiegu? Miasto kołami woła, turkot zajeżdża do uszu robotników, którzy zarobiony dzień niosą na plecach. Stacje ruszyły z miejsca wyprzedzając spóźnionych podróżnych, trotuar staje z jezdnią do biegu. Kable wiją ramionami u wyłomu dnia, którego za mało! Z placów, porosłych kołami, lecą gościńce, które inżynier przedłuża o rozpęd nóg zadyszanych … Przeczytaj wiersz


Julian Przyboś

Dachy

Wyżej! Płaszczyzny kręte, piramidy pięter, płaszczyzny wirujące, płaszczyzny wznoszące, figurotwórcze. Masywnej przestrzeni skręt, rodzących się miast kurcze. W żywym patosie konstrukcji, w geometrycznym wymiarze wspina się, urastając, sześcienna dusza stolic. Warczy windami rozmachu, zawisa na lewarze, wskoczy! Na wieżach radia z materii myśl wyzwoli. Spod konwulsyjnej sieci drutów się rozprzestrzenia, bucha wściekłością linij, prostopadłością pionu, … Przeczytaj wiersz


Julian Przyboś

Cieśle

Zmo­gły się pręż­ne zwo­ry, ły­sły cię­ciem to­po­ry w: kloc­ki odę­te, stoż­ki ścię­te, bry­ły gra­nia­ste, bel­ki kan­cia­ste, wal­ce to­czo­ne, kule drą­żo­ne, kli­ny klasz­czą­ce, krę­że­le-leje – – – Sku­ły je klam­ry, jak pal­ce, i tro­ci­ny, jak kle­je. Cio­sa­ją w ro­bo­czej dwój­ce ryt­micz­ne, dę­bo­we Ojce. Po­czę­ci w ży­wo­cie kuli, roz­pię­ci na ży­łach li­nij, roz­cię­ci pro­mień­mi bólu. Jak de­ska … Przeczytaj wiersz


Julian Przyboś