Starucha
Słowo dziwne to — starucha! Treść niejasna, mroczny dźwięk I dla różowego ucha Głuchy, jakby z muszli, szmer. A w nim sens jest niepojęty, Tym, co tylko chwil ekranem, Że w tym słowie — czas zaklęty W uszach szumi oceanem.
Marina Iwanowna Cwietajewa (1892–1941) była jedną z najwybitniejszych rosyjskich poetek XX wieku, której twórczość odzwierciedlała pełne dramatyzmu i burzliwe życie. Pochodziła z inteligenckiej rodziny – jej ojciec, Iwan Cwietajew, był profesorem historii sztuki i założycielem Muzeum Sztuk Pięknych w Moskwie, a matka, Maria, utalentowaną pianistką. Marina od najmłodszych lat miała kontakt z literaturą i sztuką, co znacząco wpłynęło na jej rozwój poetycki.
Jej życie osobiste było pełne trudnych doświadczeń, takich jak śmierć matki, gdy miała 14 lat, oraz nieudane małżeństwo z Siergiejem Efronem, oficerem carskiej armii, a później agentem NKWD. Trudne losy oraz okres wojen i wygnania odcisnęły głęboki ślad na jej poezji, pełnej emocji, głębi i tragizmu.
Rewolucja październikowa w 1917 roku i wojna domowa miały ogromny wpływ na życie Mariny Cwietajewej. Podczas gdy jej mąż, Siergiej Efron, walczył po stronie Białych, ona pozostała w Moskwie, doświadczając rozłąki i chaosu, co znalazło odbicie w jej poezji, zwłaszcza w cyklu „Łabędzi obóz” (1921). W 1922 roku wyemigrowała z dziećmi do Berlina, a później do Pragi, gdzie dołączył do niej mąż. W 1925 roku przenieśli się do Francji, jednak życie na emigracji było dla niej trudne, przynosząc wyobcowanie i biedę. W tym okresie stworzyła ważne dzieła, jak poemat „Próba lojalności” (1925).
W 1939 roku Marina Cwietajewa wraz z synem powróciła do ZSRR, gdzie dołączyła do męża i córki. W tym samym roku oboje zostali aresztowani – jej mąż został stracony w 1941 roku za udział w politycznych morderstwach, a córka Ariadna skazana na wieloletni pobyt w obozie pracy. Po powrocie do ZSRR Cwietajewa, pozbawiona pracy i środków do życia, starała się ocalić syna wyjeżdżając z Moskwy. Wcześniejsze tragedie, takie jak śmierć jej młodszej córki Iriny oraz aresztowanie starszej córki i siostry, pogłębiły jej nieszczęście. W latach 1922-1939, podczas emigracji w Berlinie, Pradze i Paryżu, utrzymywała się z niskich zasiłków, a po powrocie do ZSRR nie mogła znaleźć pracy, nawet fizycznej. W 1941 roku, po ewakuacji do Jelabugi, zmagając się z samotnością, ubóstwem i konfliktem z synem, w mając 48 lat popełniła samobójstwo 31 sierpnia wieszając się w swoim mieszkaniu. Została najprawdopodobniej pochowana w anonimowym gróbie na małym cmentarzu w Jelabudze w Tatarstanie, w miasteczku, w którym spędziła ostatnie chwile swojego życia.
Marina Cwietajewa zaczęła pisać wiersze już jako dziecko w wieku 6 lat, a debiutowała tomikami „Album wieczorny” (1910) i „Latarnia czarnoksięska” (1912), wydając je własnym nakładem. W dzieciństwie, podróżując z matką do sanatoriów w Europie, szybko opanowała kilka języków obcych i pisała po rosyjsku, francusku oraz niemiecku. Jej debiutancki tom poezji „Album wieczorny” (1910), wydany w wieku 18 lat, został dobrze przyjęty przez krytyków. Wczesna twórczość Cwietajewej była pełna liryzmu, osobistych doświadczeń i miłosnych refleksji, a także nosiła wpływy symbolizmu, dominującego nurtu w literaturze rosyjskiej tamtego okresu.
Marina Cwietajewa jest dziś uznawana za jedną z najwybitniejszych postaci literatury rosyjskiej. Jej poezja, proza i listy ukazują skomplikowaną, pełną pasji i bólu osobowość, zmagającą się z wyobcowaniem zarówno w rewolucyjnej Rosji, jak i na emigracji. Pisała o miłości, samotności, patriotyzmie oraz sprzecznościach ludzkiego losu, tworząc jedne z najbardziej emocjonalnych dzieł w literaturze rosyjskiej. Pełne docenienie jej twórczości nastąpiło dopiero po jej śmierci, szczególnie od lat 60. w ZSRR, a jej wiersze przetrwały próbę czasu dzięki wyjątkowej wrażliwości i przenikliwości.
Słowo dziwne to — starucha! Treść niejasna, mroczny dźwięk I dla różowego ucha Głuchy, jakby z muszli, szmer. A w nim sens jest niepojęty, Tym, co tylko chwil ekranem, Że w tym słowie — czas zaklęty W uszach szumi oceanem.
W czoło całować — troski pochować. W czoło całuję. W oczy całować — sen ofiarować. W oczy całuję. W usta całować — jak wody podać. W usta całuję. W czoło całować — wszystko darować. W czoło całuję.
Twe czułe usta — samo całowanie… i to już wszystko, a ja — jak ten żebrak. Kto ja? Jedyna? O nie nie, ich nie brak! Zdobywca? Nie — zdobywcy posiadanie. Czy to jest miłość, czy też podziwianie? Czy kaprys pióra, czy też praprzyczyna? A może to świętości chęć niewinna, Lub trochę udawania — z powołania… … Przeczytaj wiersz
Słońce jest jedno, a chodzi od domu do domu. Ono jest moje. Nie dam już słońca nikomu. Ani na jedną chwilę, na błysk, na spojrzenie. Nikomu. Nigdy. — A idźcie, miasta, w mrok na stracenie! W ręce je złapię! Nie będzie kręcić się stale! Niech sobie ręce i wargi, i serce spalę. Jak w noc … Przeczytaj wiersz
Skąd tyle we mnie tkliwości? Nie po raz pierwszy — kędziory Jak twoje gładzę i jeszcze I jeszcze ciemniejszych zaznałem — warg. Wschodziły i gasły gwiazdy (Skąd tyle we mnie tkliwości?) Wschodziły i gasły oczy I w oczach mych blask ich nikł. Cudowniejszymi pieśniami Śród ciemnej, przepastnej nocy (Skąd tyle we mnie tkliwości?) Mnie darzył … Przeczytaj wiersz
Jak się panu żyje z inną? Łatwiej, prawda? Pchnięcie wiosła I — od brzegu! Z oczu zginął! Szybko fala pamięć zniosła O mnie, pływającej wyspie? (O, nie po wodach — po niebie!) Dusze, dusze! — siostry wyście, Warn — miłośnicami nie być! Jak się żyje ze zwyczajną Żoną? Świat — bez bóstwa — lepszy? Królową … Przeczytaj wiersz
Kawalerze des Grieux, na próżno Tak szalejesz za swoją próżną, Grzeszną, wietrzną, od wszystkich różną, Niebezpieczną swoją Manon. Korowodem sennym i strojnym Wychodzimy z waszych pokoi. Nikt się o nas nie niepokoi. Kawalerze, tak musi być. Odchodzimy w nocne zawieje, Nie pragniemy dla siebie wiele Prócz kolacji i sznura pereł I, być może, jedynej łzy. … Przeczytaj wiersz
Bóg jest prawy Butwieniem trawy, Suchością rzeki, Płaczem kaleki. Zbójem i gadem, Gromem i gradem, Hańbą i smrodem, Morem i głodem. Złamanym Słowem. Przeklętym rokiem. Niewolą Cara Ludu powstaniem.
Do ciebie, co w sto lat urodzony zostaniesz Po tym, jak ducha wytchnę w ciszę, Aż z głębi, z wnętrza, jak na śmierć skazaniec, Ja własną ręką piszę: — Miły! Nie szukaj mnie! Pozmieniały się mody. Już i ze starców nikt mnie nie pamięta. — Usta nie sięgną! — Oto przez letejskie wody Para mych … Przeczytaj wiersz
Imię twe — w ręku pojmany ptak, Imię twe — bryłki lodowej smak. Warg jedno — jedyne spośród drgnięć. Imię twe — liter pięć. Piłeczka, locie pojmana dłoń, Dzwoneczka w ustach srebrzysty ton. Głaz w wodę rzucony wymawia dźwięk Imienia twojego, wydając jęk. I w lekkim tętencie kopyt przez step. Jest twego imienia donośny śpiew. … Przeczytaj wiersz
Poszedł- nie jem: Pustka- jak smak chleba. Czego by nie dotkąć, Wszystko- kreda. …On był mi chlebem, I śniegiem był. I śnieg nie biały, I chleb nie miły.
Może zwycięstwem najprawdziwszym Nad ziemskim czasem i ciążeniem – Przejść, śladu nie pozostawiwszy, Przejść, nie pozostawiwszy cienia… Może osiągnąć to – odmową? Wymazać z luster swoją postać? Na podobieństwo Lermontowa Przez Kaukaz skrycie się przedostać. Może największa to pociecha, By Sebastiana Bacha dłońmi Organowego nie tknąć echa? Zetleć, by proch nie został po mnie… Może … Przeczytaj wiersz
Pisałam na tabliczce woskowanej I w załamaniach wachlarza zblakłego, W piasku nad rzeką i nad oceanem, Na szkle pierścionkiem i łyżwami w śniegu. I na pniach, które steki lat przeżyły, Wreszcie – by wszyscy wiedzieli na pewno!- Żeś ty mój miły! miły! miły!- miły!- Podpisywałam się- tęczą podniebną. Tak chciałam, żeby wszyscy naokoło Jak ja … Przeczytaj wiersz
Łzy? Płaczemy w ciemnym przedpokoju, W którym nikt kandelabra nie zapalił; Płaczemy o tym, że na sąsiednim dachu Śnieg się stopił. Płaczemy o młodych, o wiosennych brzozach, O niemilknącym dzwonie w cieniu, Płaczemy jak dzieci, o wszystkich odgłosach W majowym dniu. Drogę łzami tylko oznaczamy W urzeczonym świecie, nie znaczonym losami.. I nad zmarzniętym kotkiem … Przeczytaj wiersz