Do jednej
Jeśli to prawda, że kto rano wstaje, Temu też szczęścia więcej Pan Bóg daje, Świt by mię budził, bym za swe niespania Mógł przyjść, me serce, do twego kochania.
Daniel Naborowski (1573–1640), poeta barokowy, dyplomata, tłumacz i sędzia wileński, był jednym z najwybitniejszych przedstawicieli polskiego baroku. Urodził się w Krakowie, a zmarł w Wilnie. Pełnił wysokie funkcje, takie jak cześnik wileński oraz marszałek dworu księcia Bogusława Radziwiłła. Był także wyznawcą kalwinizmu. Choć jego twórczość poetycka była marginalna w porównaniu z działalnością dyplomatyczną i administracyjną, Naborowski zyskał uznanie jako wykształcony poeta o dużym talencie. Jego twórczość, w której dominowały epitafia, treny, erotyki, fraszki oraz sonety, była typowa dla barokowej poezji dworskiej, pełnej efektownych konceptów, lecz wyróżniała się także naturalną składnią i brakiem przesadnych ozdobników.
Naborowski studiował na uniwersytetach w Wittenberdze, Bazylei i Padwie, a jego edukacja obejmowała m.in. nauki u Galileusza. Przez dwanaście lat podróżował po Europie, rozwijając swoje zainteresowania naukowe, a jednocześnie angażując się w działalność dyplomatyczną na dworze Radziwiłłów. Choć rzadko publikował swoje utwory, pozostawił po sobie cenne rękopisy, w tym cykl panegirycznych listów do Krzysztofa i Janusza Radziwiłłów. Jego poezja, mimo że opierała się na barokowych zasadach, charakteryzowała się świeżością i bezpretensjonalnością.
Jeśli to prawda, że kto rano wstaje, Temu też szczęścia więcej Pan Bóg daje, Świt by mię budził, bym za swe niespania Mógł przyjść, me serce, do twego kochania.
Nie dba miłość na świecie o wysokie stany, O wielkie majętności, o ród zawołany. Fraszka u niej posagi z wyprawą gotową I król sielankę lubi, sielanin królową.
Cicho, cicho, Kupidynie, Tu w tej zielonej krzewinie Lub pada, lub słońce wschodzi, Śliczna łani się przechodzi. Wej, trop świeży! Serce czuje, Że gdzieś pobliżu żyruje. Weźmi łuk i prętkie strzały: Ono, ono, zwierz zuchwały! Teraz strzelaj, Kupidynie, O ślepy Wenery synie! Coś uczynił najlepszego? Mnieś postrzelił, a prętkiego Zwierzaś chybił; on przez szkody Przez … Przeczytaj wiersz
Bogaczu hardy, próżno śmiejesz się z nagiego: Nago wchodzimy na ten świat, nago pójdziemy z niego, Nagie sumienie Bóg sam jako czyste lubi, Święta prawda nad wszytko nagością się chlubi, Nagi miesiąc i gwiazdy, i okrąg słoneczny, Nago wchodzi, wychodzi z ciała duch przedwieczny, Nadzy nieba mieszkańcy, nadzy są bogowie. Przyjdzie czas, o pstry kruku, … Przeczytaj wiersz