Zważywszy życia ludzkiego obroty,
Mając w nich więcej gustu i ochoty.
Niech, kto chce, z mojej dzikości się śmieje,
Nie dbam nic na to; wolę z swej prostoty
Las, aniżeli świat, pełen niecnoty.
Lasy kochane, zielone chłodniki,
Drzewa, przyjemny szum dającc z siebie,
Trawy, pagórki, biegnące strumyki,
Przy was niech mieszkam, choć o suchym chlebie!
Zdrowszy mi napój z waszych źródeł żywych,
Niż drogie trunki, gdy z rąk nieżyczliwych.
Jak ranna zorza swój rumieniec śliczny
Pokaże, rosa perłowe kropelki
Pozbiera, jużci pasterz okoliczny
Nie zaśpi a ptak wyśpiewuje wszelki;
Ci trzody owiec żeną między wrzosy,
Te — mokre skrzydła otrzepują z rosy….
Wnet różnych głosów stroją instrumenta,
Po drzewach skacząc wysoko, to nisko;
Krzykną roślejsze i drobne płaszęta,
Bezpieczne, chociaż słuchamy ich blisko.
Za nic koncerty i włoskich nut sztuki,
Ich milsze głosy bez mistrza nauki.
Odpocznie ptastwo, aż zaczną pasterze
Smutne wywodzić dumy na fujarze,
Inni zaś skoczne mazury na lirze,
Tańcując z nami każdy w swojej parze;
My wdzięczne pieśni śpiewamy koleją,
Lasy słuchają a gaje się śmieją….