Sąd przeora

Marcin Molski

Pewien zakonnik w świętej spowiednicy,
Aż nadto chciwy tajemnic mężatek,
Pytał grzesznicy, jak często w łożnicy
Mąż jej wypłaca małżeński podatek?
„Dwa razy przez noc – odpowie mu żonka”.
Ksiądz na to: partacz z twego małżonka,
Na dziesięć razy ważyłbym się śmiele,
Ni na to czasu trzeba nie tak wiele”.

Jejmość wróciwszy z kościoła
Męża niebawem przywoła
I bądź z gniewu, bądź z miłości
Powiedziała Jegomości.
Mąż rozgniewany leci do przeora,
Skarżyć na księdza lektora.

„Ach! co za łotr w piekle urodzony,
Co dziś spowiedzi słuchał mojej żony!
Wszak to bez względu na świętość kościoła
Miał ów obwieś tyle czoła,
Iż jej prawił o swej mocy,
Jako wpadłszy pod kotarę,
Dziesięć razy jednej nocy
Mógłby małżeńską palić ofiarę.
Czy ścierpisz, aby kobiety
Młode i bez doświadczenia,
Burzliwe miały podniety
Od księży, stróżów sumienia?

„Ach zaiste! rzekł przeor zaperzywszy cerę,
To paplactwo jest warte dziesięć miserere,
Lecz jak się ten chwalbiś zowie?”

Ksiądz Anastazy, mąż żwawo odpowie,
Tu przeor jakby wyszedł z zachwycenia,
Powie bez zastanowienia:
„Prawda, ojciec Anastazy
Potrafiłby dziesięć razy”.

Twoja ocena
Marcin Molski

Wiersze popularnych poetów