Bielawski do Anonima

Stanisław Trembecki

Pó­kiś mię z ostrym piór­kiem nie prze­sta­wał go­nić,
We­dług praw przy­ro­dze­nia mu­sia­łem się bro­nić.
Dziś, ludz­kość tyl­ko czu­jąc, już nie je­stem sro­gi,
Oszczę­dzam tego, co mi rzu­ca miecz pod nogi.
Dłuż­szy­mi na­pa­ścia­mi nie bę­dziem się drę­czyć:
Póź­niej­szy w kłót­ni, pierw­szy pój­dę cię ob­rę­czyć,
A gdy nas mię­dzy wyż­szych los ma­la­rzy sa­dzi,
Żółć z czer­ni­dłem dla drob­nej zo­staw­my cze­la­dzi.
Po­pra­wiać two­je pi­sma nie jest w moim celu,
Ale przyj­mij mą radę, nowy przy­ja­cie­lu,
Je­śli­śmy od Mi­ner­wy dary wzię­li hoj­ne,
Te upo­min­ki z-bi uży­cie przy­stoj­ne:
W przy­szłym opiej­my cza­sie Sejm wie­czy­ście słyn­ny,
Pra­co­wi­cie cno­tli­wy, uży­tecz­nie czyn­ny,
Któ­ry na­gło­ścią dzi­wiąc na­sze prze­ciw­nik!,
Skru­szył pęta, skarb zwięk­szył, bit­ne stwo­rzył szy­ki.
On mimo gróźb, obiet­nic i chy­trych for­te­li,
Ościen­nych przod­ków na­szych wła­sno­ścią nie dzie­li,
I usta­liw­szy pra­wo na kształt kra­ju tar­czy,
Resz­ta­mi oszko­dzo­nej Pol­ski nie fry­mar­czy.
On z oso­bi­stych uraz zro­biw­szy ofia­ry,
Wy­gnał z Izby nie­uf­ność, po­dej­rze­nia, swa­ry;
Zgo­dą Kró­la, Se­na­tu, i licz­ne­go Po­sła
Ode­tchnę­ła Oj­czy­zna, i gło­wę pod­nio­sła.
Znaj­dziesz tam – wiel­bie­nia przy­kła­dy co­dzien­ne,
Lecz je­śli ra­czej dzie­ła chcesz śpie­wać wo­jen­ne,
Oto ten, któ­ry od­niósł pod Sa­wa­czem rany,
Z dzie­dzicz­nej wa­lecz­no­ści po­wszech­nie ko­cha­ny,
Na groź­ne Mar­sa pole z pierw­szą wio­sną bie­ży,
Wio­dąc z sobą ocho­czej wy­bo­ry mło­dzie­ży.
Zna­my go z nie­cof­no­ści i męż­nych przy­mio­tów,
Wie­my, że dla Oj­czy­zny du­szę wy­lać go­tów,
Gdy więc każe po­trze­ba w krwi bro­czyć orę­że,
Lub sze­ro­ko ze­msz­czo­ny szla­chet­nie po­le­zę,
Lub (co zda­rzy­cie nie­ba) za od­waż­ne czy­ny
Nie­śmier­tel­ny­mi czo­ło prze­sło­ni waw­rzy­ny,
A dą­żąc, gdzie wska­zu­je sła­wy chęć go­rą­ca,
Nie­przy­ja­ciel­skie zam­ki z wierz­chu skał po­strą­ca,
Licz­niej­sze str­wo­ży huf­ce bie­głym swo­ich ru­chem
I szko­dzić chcą­ce bar­ki po­skro­mi łań­cu­chem.
Gdy go na kwie­ciem sła­nej oba­cze­my dro­dze,
Za swym wo­zem prze­ciw­nych cią­gną­ce­go Wo­dze,
Wte­dy, pra­gnąc szczę­śli­we uwiecz­nić po­mnie­nia,
Pisz­my dla Bó­stwa hym­ny i dla Ludu pie­nia.

Twoja ocena
Stanisław Trembecki

Wiersze popularnych poetów

Zła kołysanka

Jesiennych lisci, twoich włosów zapach, brzęczy trwogi pęknięty zegar. Od gwiazd wieje chłód, zagasł swiecznik lata i mój żal czarnym psem co wieczór do rak ci przybiega. Czy umiesz zasnać? Płacz umarłej olchy długo wyje po nocy – kopule echa. Płyniemy, nie ma portów, nie…

Roki

Wszystko minione, wszystko zapomniane, tylko na ziemi dym, umarłe chmury, i nad rzekami z popiołu tlejące skrzydła i cofa się zatrute słońce, a potępienia brzask wychodzi z mórz. Wszystko minione, wszystko zapomniane, więc pora, żebyś ty powstał i biegł, chociaż ty nie wiesz, gdzie jest…

Jowialnie mówiąc

Jowialnie mówiąc jest to obraz burty Albo obraza panny która coś rozlała Jowialnie mówiąc jest to burta morza Wokół którego pływają narzędzia