Eros w gościnie

Anakreont

Pod północ, właśnie w tej chwili
Kiedy się Arktos już chyli
Ku Bootowi co noc,
A wszystkich ludzi najmilej,
Sen obejmuje w swą moc,
Zszedł Eros pod moje drzwi
I dalej kołatać w nie.

— Kto tam — pytam — stukać śmie,
Spędzać błogie moje sny?
— „Otwórz — błagać mnie poczyna —
Nie lękaj się, jam dziecina.
Zimny deszcz mi zdrętwił ciało.
Błąkałem się przez noc całą“.

Wzruszyły mnie jego żale:
Wstaję z łoża, światło palę,
Drzwi otwieram… Chłopiec mały,
Zbrojny w kołczan, łuk i strzały,
A skrzydełka z ramion lśnią.
U ogniska sadzam go,
Dłoń we własnej grzeję dłoni,
I wyciskam mu znad skroni
Wodę, która z głowy ciecze.

Kiedy minął zimny dreszcz:
— „Pozwól łuk sprobować, — rzecze, —
Czy niebardzo zmiękczył deszcz
Jego strunę“… Więc wymierzył
Przebóg, ku mnie, — i uderzył
W środek serca. — Straszna dolo!
Żadne żądła tak nie bolą.

On wesoło skoczył, drwi:
— „Łuk mój zdrowy, ale ty,
Gospodarzu, wybacz; twojej
Rany nic już nie zagoi“.

Twoja ocena
Anakreont

Wiersze popularnych poetów