Dziurki w serze

Wanda Chotomska

Wielka mnie ciekawość bierze –
skąd się biorą dziurki w serze?
Myślę o tym na spacerze,
myślę, kiedy w łóżku leżę,
przy obiedzie, przy deserze –
skąd się biorą dziurki w serze?
Przypuszczenia różne mnożę –
może ktoś je wyciął nożem?
Może to są skutki dłuta?
Może piła była tutaj?
Nie?
No to może jest maszyna,
co te dziurki tak wycina,
nie?
Ser dziurawy jest jak sito –
może dziurki czymś wybito?
Może strzelał ktoś z dwururki
i wystrzelał w serze dziurki?
Może winić trzeba ptaki,
że ten ser dziurawy taki?
Może dzięcioł dziobem pukał?
Może to jest wina kruka?
Może wróble albo gile
wydziobały dziurek tyle?
Nieee?
No to może jakieś zwierzę
buszowało po tym serze?
Może najeżone jeże
urządziły tu wieczerzę?
Może z ZOO przyszedł tygrys?
Może lew te dziurki wygryzł?
Także nie?
Wymyśliłam przyczyn sporo,
skąd się dziurki w serze biorą
i wciąż słyszę: – Nie! – i – Nie!
No więc proszę: – Kto z was wie?
Niech zabiorą głos eksperci,
kto te dziurki w serze wierci.
Ja – we wszystko wam uwierzę,
nawet w krasnoludka w serze.

Twoja ocena
Wanda Chotomska

Wiersze popularnych poetów

Dopiero pod prysznicem

Dopiero pod prysznicem w upiornie pustej (zalanej światłem jarzeniówek) wspólnej łazience uzyskałem pewność, że należało ten dzień zakończyć rozmową po francusku z tym chłopakiem kaleką, który swoim zjawieniem się w kuchni zakłócił nam cowieczorne liczenie pieniędzy i przeciąganą w nieskończoność herbatę. Bo tymczasem, to zupełnie…

Ars Poetica

Wymyśliłem sobie tunel w którym będę przechowywał owoce, by w razie ewentualnej powodzi zasadzić las i zwołać pozostałych. Wymyśliłem sobie zdanie wobec którego „powyższe” już nie wskazuje, a jest tylko przymiotnikiem uczepionym ziemi. Codziennie widzę faceta który zamiast psa ma kijek. (A pisanie wierszy to…

Do S…

Nieraz myślałem o przywarach każdego stanu i skutek mojego myślenia ten był, iż nie masz w świecie sytuacji takowej, która by nie miała w sobie jakowej zdrożności: mniej ich lub więcej czyni to, co my zowiemy szczęściem. To najgorzej, iż co dobre, traci czasem swój…