Lubię, kiedy kobieta

Kazimierz Przerwa-Tetmajer

Lu­bię, kie­dy ko­bie­ta omdle­wa w ob­ję­ciu,
kie­dy w lu­bież­nym zwi­sa przez ra­mię prze­gię­ciu,
gdy jej oczy za­cho­dzą mgłą, twarz cała bled­nie,
i war­gi się wil­got­nie roz­chy­lą bez­wied­nie.
Lu­bię, kie­dy ją roz­kosz i żą­dza onie­mi,
gdy wpi­ja się w ra­mio­na pal­ca­mi drżą­ce­mi,
gdy krót­kim, ury­wa­nym od­dy­cha od­de­chem
i od­da­je się cała z mdle­ja­cym uśmie­chem.
I lu­bię ten wstyd, co się ko­bie­cie za­bra­nia
przy­znać, że czu­je roz­kosz, że moc po­żą­da­nia
zwal­cza ją, a sy­ce­nie żą­dzy osza­le­nia,
gdy szu­ka ust, a lęka się słów i spoj­rze­nia.
Lu­bię to – i tę chwi­le lu­bię, gdy koło mnie
wy­czer­pa­na, zmę­czo­na leży nie­przy­tom­nie,
a myśl moja już od niej wy­bie­ga skrzy­dla­ta
w nie­skoń­czo­ne prze­strze­nie nie­ziem­skie­go świa­ta.

Twoja ocena
Kazimierz Przerwa-Tetmajer

Wiersze popularnych poetów

24 grudnia

Spacerując nocą po ulicach senni od czosnku, z wąsami od wina doszliśmy do domku przy działkach. Był ciężki od świateł. Srebrne renifery z Lidla jarzyły się w trawie jak kosmiczne…

negatyw

W mieście zostali chłopcy z procami w kieszonkach bluz. To zwiadowcy band – wykręcają ręce najładniejszym dziewczynom. Nocą uprawiają plucie flegmą jaskrawą jak lajkra. Miasto wtedy tli się jak kolorowanka….

duble

Ingeborg opowiada psu swoje drugie życie. Celan tłumaczy Joyce’a, co za paranoja. Ingeborg robi mu laskę w łazience (dozgonne flaszki za recenzję, serce). Wyjaśniał jej boga na zimnej podłodze. Nie…