Starzejąc się

Matthew Arnold

Co to jest starzeć się?
Jest-że to tracić dawną świetność form,
Źrenicy żar i blask?
Piękności wieńca jest-że to się zrzec?
Tak, lecz nietylko to.

Jest-że to czuć, jak moc
Opuszcza nas — nietylko czar, lecz moc?
Jak członek każdy stęgł,
Jak mniej dokładny każdy życia ruch,
Mniej prężny każdy nerw?

Tak, to, i wzwyż! — lecz, ach!
Nie to, co młode nam wieściły sny!
To nie jest — życie mieć
Dostałe, miękkie, jak w zmierzchową jaśń,
O złotym schyłku dnia.

To nie jest widzieć świat
Jak z wyżyn, z okiem w zachwycenia skrach,
Z sercem wstrząśniętem do dna,
I łkać i czuć minionych pełnię lat,
Lat, których niemasz już!

To — trwonić długie dni
I nie czuć już, żeś kiedyś młodym był,
To — w głuszy dusznych cel
Teraźniejszości — dzień liczyć po dniu
W umordowaniu mdłem…

To — znosić wszystko to
I, co czujemy, słabo czuć, nawpół.
W głębi, na serca dnie,
Jątrzy się głucho pamięć tępa zmian,
Lecz nie wzruszenia — nie.

Jest to — (ostatni schód!) —
Gdy wnętrznie w lód już wystygł człek
I widmem swem się stał,
Słyszeć, jak wielbi czczy cień tenże świat,
Co się z żywego śmiał.

tłumaczenie Zenon Przesmycki

Twoja ocena
Matthew Arnold

Wiersze popularnych poetów