Często, gdzie wiele i huku i trzasku,
W skutku rzecz śmieszna i mała.
Pewna góra zlegnąć miała;
Takiego narobiła wrzasku,
Iż każdy myślał, że z tych grzmotów, wrzawy,
Wyjdzie coś nakształt Warszawy.
Z drugiej strony jakiś dumny
Wieszczek i młody i szumny
Puszył się, zżymał, miotał, tupał, ciskał,
Gromem wzroku błyskał,
A każdy wołał: „Cudo, cudo nowe!
„Tworzy dzieło Homarowe!”
Lecz cóż ta góra, co zrodził poecik?
Ona — myszkę, on — sonecik…
Tenże.
Wacław Potocki