Oracz niegdy orla ułowił
A z skrzydł mu pierze wyłomił
I puścił go miedzy koguty,
Obrzezawszy mu paznogty.
Potym lowiec orła kupił,
Zasię mu pierze zapuścił
I tak go ku polu wprawił,
Iż i zające im łowił.
Więc liszka, gdy to uźrzała,
Łowca tako ostrzegała:
„Orłowi tak barzo nie wierz,
„A zasię mu skrzydła obrzeż:
„Drapieżnegoć przyrodzenia
„I hojnego chce jedzenia;
„Toć zające teraz dusi,
„Potym się o nie pokusi“.
Przyjmi zawsze wdzięcznie dobrego,
Ale się chroń przewrotnego:
Nie zmienić przyrodzenia swego,
Zawżdyć myśli nieco złego.