jeśli już mówić, to bez ogłady

Tomasz Pułka

dla Lecha Bagadei`a

stół jest płaszczyną która nie daje podstawić
pod siebie pochodnych, można się tylko pod
każdym z nich schować jak pod spódnicą babci.
a jeśli to od tego trzeba zacząć? od rozdrapania
strupów z kolan, rozwieszenia kartek na drzewach.
może się przyjmą, może zakwitną

jak

rzecz w tym

że mam gorzej od ciebie. ty nie masz nawet
podstaw, ja mam wszystkie ściany. na której
zacząć wieszać twoje nienamalowane obrazy?
może by je wmurować albo przybić do sufitu
palcem. bo widzisz: jesteś chory na to samo,
co dręczy i mnie – na samotność z samym sobą.
nawet idąc z dziewczyną szukamy jakiejś ławki,
a potem ją podpalamy. i nikt, nawet my nie wie
kto płonie.

więc za każdym razem gdy połykasz zorzę, pytaj
co by było gdyby tak

dać się wpowiedzieć w siebie?

Twoja ocena
Tomasz Pułka

Wiersze popularnych poetów

optyka

Wracając do szumów: wszyscy pamiętamy jak bezczelny Adrien Brody w koszulce zespołu Husker Du odmawiał współpracy z policją, a żywcem zakopanej Ann gwałtownie kończył się tlen. Nawet wtedy wystarczyło, żeby jakiś limitowany kolega drażnił cię nieznacznie koniuszkiem kciuka. Fabuła traciła na inteligencji. Plamy na Marsie…

z dziurawego dachu

takiemu jednemu, wymyślonemu. z dzieciństwa tylko ty potrafiłeś tak mówić, że mogłem cię słuchać przez kilka paczek papierosów, chociaż nie paliłem. gdy kładłeś łyżkę na stole rozstępowały się ściany i głos słyszałem metaliczny, z nutą ciemnych odmętów morza. i głos mówił do mnie: to kpiarz i…

Śmiertelnie zadziwiona

Raz uczułam, że wargi jego dotknęły moich. Wtedy odeszło ode mnie wszystko — ziemia i niebo. Objął mnie łagodny błękitny płomień, zaczęłam palić się cicho jak stos jasnych pereł. I potem nie czułam już własnego ciała, tylko różaną pienistość, lekkie migotanie, ciepło, które było zarazem…