L’amour cosaque

Jarosław Iwaszkiewicz

Największym przekleństwem natur subtelnych
jest pociąg do ludzi prostych i grubych…
Gaetano di Gaeta

I

Kazałem siodłać konie i w ciszy wieczora
Pomiędzy okna kolumn patrzę hen, na szosę,
Gdzie się w chłodnym powiewie pochyliły kłosy,
jak gdyby je musnęła nowej wiosny hora.

Pojedziesz dzisiaj ze mną. W kozackiej czerwieni
Stoisz u białych stopni wysmukły. Jak pięknie.
Zaraz zejdę po schodach. Czy rumak się zlęknie,
Gdy spojrzymy na siebie w polu zadziwieni?

Prychają już za domem prowadzone konie,
Zniecierpliwiona pragnę pędu — stepu — ciebie,
Chcę wszystko ci powiedzieć, kiedy tak stoimy.

Stajenny się pochyla w prostackim pokłonie,
Obłoki uciekają po rozległym niebie,
A ja z mojej miłości tkam chamskie kilimy.

II

Lubię ranną przechadzkę w pogodny letni dzień –
Idę powolnym krokiem w szpalerów zimny cień,
Powiewnym idę krokiem, owita w sukni mgłę,
Patrzę na plamy słońca przez złote face-a-main.

Niebo się sine ściele nad łanem płowych ściern –
Podążasz o krok za mną: niesiesz mój szal moderne,
Idziemy tak aleją, zadając myślom kłam,
Aż w dole błyśnie rzeka w deseniu świetlnych plam.

Ach, ty byś przecie za mną tak całe życie szedł.
Na łodzi dnie rozścielasz pod moje nogi pled
I gnieciesz białym wiosłem przeźrocze wodnych lustr.

A gdy się łódka wedrze w pachnące tataraki,
Pierzchają z cichej trzciny w słoneczność płoche ptaki.

III

Lato. Kochanku, pójdziemy dziś w sad,
Dojrzałe głowy pochyliły śliwy,
Będzie się zapach słodki na nas kład.
(O, chłopcze, jaki ty będziesz szczęśliwy.)

Dojrzałych fruktów pijąc miodną woń
Ustami z śliwek zetrzemy pył siwy.
Narwiemy pełną słodkich płodów dłoń.
(O, chłopcze, jaki ty będziesz szczęśliwy.)

Ogród pod stopę twardą poda ścież,
Słonecznik zerknie — niby podejrzliwy –
Przez bzowy szpaler, co osłania sad.
Lecz ty na trawie leż przede mną, leż –
Słonecznik — słońce — radości jest rad.

(O, chłopcze, jaki ty będziesz szczęśliwy.)

IV

Miłości wielka słodycz jest w letnie dżdżyste dnie –
Nalewa senny sługa brązowy płyn herbaty,
Gorący wonny napój dymi w przejrzystym szkle.

Rysuje deszcz na szybie perełek szklanych kratę,
Gubi się puch uśmiechów na szczęśliwości tle.
Za oknem błyszczą kanny, czerwone i kosmate,
Czekam na oczy twoje — i usta wierne twe.

Południe dzwoni zegar — leniwy schrypły gong,
Na czarnym fortepianie przelotny płomień zgaśnie,
Pogłaszczę twoje włosy bladością białych rąk
Albo zrymuję kwiaty jak poematy właśnie.

Przedwieczerz. Srebrny obiad. Świecznika płonie pąk.
O zmroku ze słów twoich wysnuwam sobie baśnie,
A potem w szepcie deszczu — twych ramion złoty krąg.

5/5 - (3 głosów)
Jarosław Iwaszkiewicz

Wiersze popularnych poetów

Jowialnie mówiąc

Jowialnie mówiąc jest to obraz burty Albo obraza panny która coś rozlała Jowialnie mówiąc jest to burta morza Wokół którego pływają narzędzia

Zwoływali się surmą na wrzawę-zabawę

Zwoływali się surmą na wrzawę-zabawę, A jam gadał z mogiłą… Wszyscy na koń już siedli, by jechać po sławę, Lecz mnie z nimi nie było. Sny moje zaniedbane marnieją w dolinie… Weź pług w dłonie i oraj! Płynie życie bez jutra, a w ślad za…

żyłki

jest rozpacz light przy domniemanej ciąży i jest wiersz pisany by się odżegnać (od ciała by kiedyś się uśmiechnąć przy wspominkach nad skórą). tak właśnie wtedy: wszystko wyniesione zostawiliśmy tylko łupinkę na stole. byłem złym klientem plułem od nadmiaru myliłem strony i – nie wiedzieć…