Lutni moja! co czynisz? czemu strony twoje
Umilkły? ktore przedtem lubo krwawe boje,
Lubo śpiewały dary złotego pokoju.
Zapomniałaś i wdzięku, i zwykłego stroju!
Czyli płakać nie umiesz, a tylko krzykliwe
Tryjumfy zwykłaś śpiewać, nie dumy troskliwe?
Za czasy wszystko idzie; jakie słońce wstaje,
Takie Bog serca ludziom i umysły daje.
Żeglarza raz uczyni wesołym pogoda,
Drugi raz smutkiem zmiesza zaburzona woda.
I ty czasom przywykaj, a kędy wiatr wienie,
Tam żagle daj. W smutny wiek smutne płuży pienie!
Nie owo to, gdyż z Moskwy zwycięzce witała,
Nie owo, kiedyś mężne hetmany śpiewała,
A oni zamki brali, oni posiadali
Możne państwa i rogow tyranom ścierali.
Lękał się hardy sąsiad, a na wszystkie strony
Kwitnął pokoj surowym męstwem ogrodzony.
Dziś wszystko opak, wszystko poszło w zaniedbanie:
Nie usłyszysz, jeno płacz, jeno narzekanie,
Niezdarzone potrzeby, pola krwią oblane.
Tu Tatarzyn plondruje, a wolnemi wroty
Wypada, i co miesiąc czyni swe obroty.
Już Podole zniszczone; ona Ukraina,
Ona matka żywności, dobr wszystkich dziedzina,
W popioł poszła; popiołem i miasta budowne,
Popiołem poleciały i twierdze warowne.
W niewolą zapędzono lud nieprzeliczony,
Więźnie, nieszczęsne więźnie i bogate plony;
Cory śliczne szlacheckie i żony uczciwe
Bisurmanom oddają posługi brzydliwe.
Żywiśmy, czy nas morzy sen nieobudzony?
Gore u sąsiad, gore; jawnie, bez obrony
Giniemy, jako stado wilkom odbieżane,
Czekając tylko z gardłem na ostatnią ranę.
Już i Wołoszyn wierzga i wzgardą potyka,
A pod skrzydła tureckie wszystek się podmyka;
Zapomniał Cecory, gdzie garści polskiej siły
Niezliczone tatarskie wojska nie złomiły.
Z drugiej strony na brzegi z okrętow wysiada
Zły sąsiad i już wszystkim Inflantczykiem włada.
Ktory niedawno z zamkow zburzonych wylatał,
Abo się tratw rozbitych uciekając chwatał.
Jaką to krwią kupiono, jakimi trudami
Jeszcze przed ojcy i przed naszymi dziadami!
Jakie wojska chodziły, jakie polegały
Mężne głowy i na to zdrowia odważały!
Teraz gnuśność i jawne rzeczy zaniedbanie
Podało to rozbojcy na opanowanie;
Prawie się nam te kraje z dłoni wyśliznęły,
I jako lekka piana z wodą upłynęły.
A Prusak potakiwa, bo ma czas po sobie.
Złoto, pan u potrzebnych, a kto tej chorobie
Podległ, już ani ręką, ani sercem władnie;
Osieł ze złotem każdy mur przebędzie snadnie.
Gruba pułnocna ziemi! ciebieli winować.
Czyli tych, co nie chcieli miru z tobą chować?
I tam przyczyna złego, tam umysł łakomy
Uniosła chciwość i sen fortuny znikomy,
A kłamstwo, ktore długo nie dotrzyma wiary,
Prędko wyrwnęło, i złym złe usłało mary.
Jednych pobito, drugich pobrano w więzienie,
Nam sromota została i wieczne zelżenie.
Lutni moja! tu stańwa. Rzeczy nietykanych
Tykać się będziesz, w Polsce dotąd niewidanych.
Nazwaćby to roztyrkiem i wojną domową,
Czyli z panem poddanych potrzebną umową?
Ojczyzno moja! całość i twoje swobody
Godne serc jednostajnych, godne spolnej zgody!
Czyli twemu nieszczęściu tego niedostało,
Aby cię rozrożnienie wnętrzne zamieszało?
Sama ty, jako słońce świat wielki obchodzi,
Nie dałaś się zagarnąć tyrańskiej powodzi,
Sama w nieprzepłaconej zakwitłaś wolności,
Zażywając cnot jasnych i szczerej prostości.
Bogdaj każdy śmierć pierwej połknął i legł w grobie,
Niżliby się ubliżyć miało twej ozdobie!
Gani cię ktoś nierządem i odmienić radzi?
Dla Boga! komu nasza starożytność wadzi,
Niech się do rządu wiezie, a nas tak zostawi.
Niewolą wolnych ludzi żaden nie naprawi,
Trudno wszystkich osiodłać, i kto te nadzieje
We łbie kręci, jabym rzekł, że z mozgu szaleje,
A ledwiebym nie twierdził, cokolwiek rożnice
Teraz się miesza, że z tej pochodzi studnice.
Czują się wolne serca, i zaraz wzdrygają,
A ręce nieżyczliwej tykać się nie dają.
Każda rzeczpospolita swojem prawem słynie,
Starożytnością stoi, nowinkami ginie.
A jako jest ostrożność potrzebna w tej mierze,
Tak wiele błędow bywa w niedufnej niewierze;
A kto się domniemaniem wątpliwem sprawuje,
Siła omyłki miewa i siła szwarkuje.
Cny Polaku! szczycisz się wielkiemi przodkami!
Ta twoja własna sława między narodami.
Że krole swe miłujesz, że ku nim nie miewasz
Złego serca i cnoty cale dotrzymywasz,
Terazbyś miał odmienić? Niechaj ta godzina
Zniknie, w ktorąby powstać miała ta nowina,
Że Polak krolom hardy, niewierny poddany.
Mocny krolu! żeś nam jest od Boga podany,
Choć to kupami jadą choć wielkie gromady
Ściągają i jakoby biorą się do zwady:
Nie zwady ci szukają, ale wątpliwości
Chcą pozbyć; i twej pragną ku sobie miłości;
Abyś się w tej ojczyźnie zakochał właściwie,
Abyś im w długie wieki panował szczęśliwie,
I cne potomstwo twoje takiemiż cnotami
Zaprawił, żeby potem panować nad nami
Umieli — o to każdy do nog ci upadnie,
A jeślić złego życzą, stąd uważaj snadnie,
Patrzże, co drudzy czynią: widząc rozrożnienie
Braci swej, i od ciebie pana odstąpienie,
Zaraz pod twoj bok pędem ogromnym skoczyli,
I onych przedsięwzięciu dosyć uczynili.
Tak więc do krola swego lecą pszczoły mężne,
I koło niego hufy szykują potężne.
Zdrowia swe na szańc stawią; już przeciwnej stronie
Trudny przystęp, bo wojsko stanęło w obronie.
Cny krolu! stąd rozeznaj, co wolność sprawuje.
I jako jest bezpieczen, co ludziom panuje
Swobodnym! Jeśli jeden weźmie płoche rady,
Albo w niechęć postąpi i zapragnie zwady,
Wnet drugi boku strzeże. Miłość serca rządzi,
W niewoli kto miłości szuka, ten pobłądzi.
Gdzie bojaźń tam nienawiść, a nienawiść zguby
Zawsze szuka: niechaj ją, jako chce, do kluby
Naciąga, przecie ona zawsze w swoj cel mierzy,
A komu jest niechętna, skąd może, uderzy.
A tak więc i ci, co się tobie przeżyć dali,
Z miłością się u twoich nog opowiedali.
Nie rokuje niewola, ani rozmow stroi,
Lecz z cicha upatruje i swe sztuki broi;
A żaden nie przestrzeże, wszyscy złemu radzi:
Tego w łożnicy kolą, pod tego podsadzi
Skryte prochy, ten w trunku, ten zdradzon w potrawie,
Ten nieznacznym sposobem, ten zabity krwawie.
Wolność tego nie umie, bo jej jarzmo szyje,
Nie dolega, i w całej bezpieczności żyje.
Cny krolu! jakokolwiek ta sprawa stanęła,
I lubo cię kłopotem przykrym nabawiła,
Bierz probę z serc przychylnych. I ta i ta strona
Ma być u ciebie wielką wiarą zalecona.
Nie najdziesz tu obłudy, najdziesz szczerość całą.
I stateczność na wszelkie złe przygody trwałą.
Najdziesz miłość uprzejmą, ktorą ty miłością
Wzajem oddaj, a tak już zupełną ufnością
Posadź na niej. Ten ci gmin zdrady nie uczyni.
I prożno go zły język o swawolą wini.
Częściej koń w twardej krydze chodzić nauczony
Jeźdźca zmiata, a w biegu munsztuk pozwolony
Łatwiej utrzyma, niżli wodze mocno jęte;
Prożno wędzidło wściąga już raz na kieł wzięte.
Miękko gębę, miękko wieść na jeźdźca należy.
Wolny lud prowadź wolno, wolniej on pobieży
I bez pręta. Piękna to, że kto chce żyć w prawie,
Nie cierpi surowości; sprawuj go łaskawie,
Owszem łaską poprzedzaj i pozwalaj wiele.
Na grzbiet postanowiony siada jeździec śmiele.
Jeszcze zły język mowi: wojną państwa stoją.
Zła nowina, gdzie pana poddani się boją.
Nie tylko mocą, albo wojski, albo męstwem,
Ale się wojna więcej wspiera posłuszeństwem,
Do ktorego swobodne ludzie trudno chylić;
Kto na mało pogląda, łatwo się omylić.
Nie każde posłuszeństwo idzie z przymuszenia,
I gdziebyśmy się chcieli uciec do baczenia,
Ledwie to posłuszeństwem nazywać się godzi,
Co za niepozwoleniem i z musu przychodzi.
Gdzie każesz, ono idzie: serce się opiera;
Prożno ostroga konia niechętnego zwiera,
Trudno gwałtem ku gorze wiosło usiłuje;
Ale gdzie przyrodzenia siła rozkazuje,
Tam serce chętne bieży. Sercem wojny stoją!
Mężniejszy są, co sławy, nie chłosty się boją.
Niewolnik w kąt się ciśnie, wolny jasne czoło
Ukazuje, i wszędy stawi się wesoło,
I rad jeszcze poprzedza wszystkie rozkazania;
Aż więc niektorych słychać jawne narzekania,
Ze nie są w dziele, że się w domu oblegają,
A drudzy krwią ojczyzny cudze oblewają.
Azaż niedawno oczy nasze nie widziały,
Jako gwałtowne wojska prędko się zbiegały
Na jedno zawołanie hetmana dzielnego?
Owo wszędy ochotę znać ludu wolnego.
Cny krolu! przypasz jeno do boku broń swoję,
A siadaj na rączy koń! Ujrzysz ludzie twoje.
Ujrzysz własną powolność, Polaki cnotliwe,
Krolom, panom swym, służyć nigdy nie leniwe!
Umiej łaską szafować, i w tem, coć do ręku
Bog powierzył, niech cnota pewną będzie wdzięku!
Niechaj bierze, kto robi! Tak na wszystkie strony
Narod nasz będzie, jako był, niezwyciężony;
I ty sławą obłokow dotkniesz, i te wrzawy
Ucichną, gdy nastąpią ważniejsze zabawy.
Robić tym ludem, robić potrzeba koniecznie!
Lutni moja! pocoś się rozwiodła bezpiecznie?
Rytm to nie twego tonu; dzierż się przystojności:
Podczas rzecz zamilczona więcej ma mądrości.