Rapsodia

Mariusz Grzebalski

Przyjechałem zaledwie kilkadziesiąt minut temu,

praktycznie bez zapowiedzi, a już teraz,

ze spokojem wartym lepszej sprawy,

osuwam się w pół zdania na łóżko

i zasypiam lekko niczym dziecko.

Za oknem deszcz pierwszy tej wiosny

płoszy przeklinających taksówkarzy,

którzy na bagażniki forda grali w karty.

Koc służący im za podkładkę (szczurzy brąz, ślady żelazka)

wyrywa się z rąk za trójką spłoszonych wróbli,

choć wiadomo – nic im tam, na drutach, po nim.

Twoja ocena
Mariusz Grzebalski

Wiersze popularnych poetów

Mapa

Płaska jak stół, na którym położona. Nic się pod nią nie rusza i ujścia sobie nie szuka. Nad nią – mój ludzki oddech nie tworzy wirów powietrza i całą jej powierzchnię zostawia w spokoju. Jej niziny, doliny zawsze są zielone, wyżyny,…

8

8. Teraz od końca. Bywają tak wilgotne rzeki, że sama myśl o praniu wywołuje drętwotę na koniuszkach palców. Kobiety już dawno zawiązały tajne stowarzyszenie. Łączy je wspólne powinowactwo, wspólne zamykanie…

Kiedy mówimy o starości

Kiedy mówimy o starości niemowlęta słów chodzą mi po języku. Kiedy mówimy o miłości o, kiedy mówimy o miłości — — — Kiedy mówimy o topielcach nabieram wody w usta.