Ta urocza bestyjka, ten wiersz,
nie da sobie w kaszę dmuchać.
Czasem chciałabym by miał ochotę na jabłka,
ale jemu leci ślinka na czerwone mięso.
Czasem chciałabym spacerować spokojnie
wzdłuż brzegu,
ale on chce zrzucić ubranie
i dać nura.
Czasem chciałabym wykorzystać małe słowa
i powiększać ich znaczenie,
ale on wykrzykuje całe słowniki,
zawarte w nich możliwości.
Czasem chciałabym podsumować i podziękować,
uporządkować rzeczy i myśli,
a on zaczyna tańczyć dookoła pokoju
na czterech kudłatych łapach, śmiejąc się
i wytykając moje skandaliczne zachowanie.
Czasem zdarza się jednak tak, gdy myślę o tobie
i z całą pewnością się uśmiecham,
że siada spokojnie, podpierając brodę jedną łapą,
i po prostu słucha.
tłumaczenie Janusz Solarz
Mary Oliver