Nie jestem sama: mądralo, popatrz, idą nasi. Są źle ubrani i nie potrafią
niczego załatwić. Mają charakterystyczną dla ludzi biednych
tendencję do gromadzenia. To idą nasi, są śmieszni, przegrani
od chwili, kiedy zrozumieli, że będą się tym zajmować. I może nie są
tak silni, żeby tutaj żyć, ale w sam raz samotni, w sam raz załapani,
żeby sklecić kilka zdań i móc je zapisać prosto, rzeczowo,
jakby coś odzyskiwali. Idą nasi, żartują — nikt nie rozumie ich żartów.
Nigdy nie zarobią na coś naprawdę zbędnego, jak perły, srebrne łyżeczki,
kryształy. Zawsze będą się czuli tak, jakby się wpraszali. Mali sprzedawcy
nostalgii, zbędnych eksperymentów, zamachów tak niemedialnych,
że nawet w godzinach najniższej oglądalności, między śpiewającymi
strażakami a reklamą płynu na łysienie męskie — pominięto by ich,
jakby tu nigdy nie stali.
Agnieszka Wolny-Hamkało