Tęsknota, psiakrew, tęsknota
tak czasem duszę omota,
że nie pomoże westchnienie
ani przyjaciół grono,
ani czyste spojrzenie
na tę ziemię zieloną,
ani spojrzenie jasne
za siebie, w życie własne,
ani to, że nad drogą
ujrzę gwiazdy okrutne –
gwiazdy też nie pomogą
i – gorejąco-smutne –
spadną na dno kielicha.
Kielich wypiję do dna,
noc będzie gwiezdno-chłodna
i ktoś zawoła z cicha,
tak że ledwo usłyszę,
głos przypomni ojczyznę,
i – cichy – wejdę w ciszę,
i w ciemność się prześlizgnę,
i w kamień się zamienię…
Pomoże mi milczenie,
pomogą mi kamienie
grobowe…
O czym ja piszę?!