ELEGIA CZWARTA

Józef Czechowicz

spokój falowałby ścichał drżąc u studziennych cembrowin

mżąc na płomiennych topolach coś nucąc w oczach krowich

tylko że ty mi szalejesz

skrzydła teopais o skrzydła

furkocą furkocą płosząc

z mroku pastwiska

parę bułanych łosząt

pod gajem z porcelany

przebłyska

zachodu złoty dar kałuża o teopais

i domy są znane jak zygzak na starej tapecie

biegną ze wzgórz dyszą

oknami otwartymi w białym zakurzonym lecie

tak się na nas nasuwa przedmieścia obszerny futerał

ciszą

tyś wrastał w wiślane lato

gdy tratwy pluskały tędy ciemną na toniach łatą

gdy w niski pułap upału tłukły ospałe ptaki

tyś dzień kołysał pomału

a jaki byłeś jaki

no miasto naroża w godłach rzemiosł

wetknął się skośny promień

w sklepu framugę i zgasł

dokoła rżał na górach gaj i żółty las

bizantyjskie niebo rżało

na dachy budynków bo dzień wiądł

czerwone płaszcze rzucało

sentencja elegijna miłosna

kiedyś wzejdzie hesperus nad mym sarkofagiem

i drobnych kropel srebra w ciemności nastruże

ty w dłoń zbierzesz blask nikły ciałem jak wiatr nagim

rozweselając smętarz choć tylko w marmurze

sentencja ostateczna

nie pod krzyżem mi spać

Twoja ocena
Józef Czechowicz

Wiersze popularnych poetów

żyłki

jest rozpacz light przy domniemanej ciąży i jest wiersz pisany by się odżegnać (od ciała by kiedyś się uśmiechnąć przy wspominkach nad skórą). tak właśnie wtedy: wszystko wyniesione zostawiliśmy tylko…

Morskie Oko

I Ponad płaszczami borów, ściśnięte zaporą Ścian olbrzymich, co w koło ze sobą się zwarły, Ciemne wody rozlewa posępne jezioro, Odzwierciedlając w łonie głazów świat zamarły. Stoczone z szczytów bryły…

Nagrobek

Tu leży sta­ro­świec­ka jak prze­ci­nek au­tor­ka paru wier­szy. Wiecz­ny od­po­czy­nek ra­czy­ła dać jej zie­mia, po­mi­mo że trup nie na­le­żał do żad­nej z li­te­rac­kich grup. Ale też nic lep­sze­go nie ma…