Randka w ciemno

Bohdan Zadura

Szamba wykładano marmurami
obowiązywał w nich zakaz palenia
w kryształowych lustrach przeglądały się
telewizyjne kamery

Pindy robiły za gwiazdy
gwiazdy decydowały o życiu
życie rzygało jak podświetlona fontanna

Automatyczne sekretarki plotkowały
jak sekretarki osobiste
Elektronika wciskała się wszędzie
wyściełała nawet vaginy dziewic

Rady d/s języka zmieniały zasady pisowni
„nie” traciło swoją odrębność
pisane łącznie wychodziło na spotkanie „tak”

Zmiany fonetyczne stymulowane przez rozwój radiofonii sprawiły
że ci co się jeszcze modlili modlili się:
I nie wzwódź nas na pokuszenie ale nas zbaw
ode tego

Nauka zwyciężyła w walce z łupieżem
lecz lekarze wynajdywali wciąż nowe choroby
promując zdrową żywność i zdrowy pieniądz

AIDS niezmiennie utrzymywał się na topie listy
przebojów choć deptał mu po piętach
Alzheimer i Creutzfeld Jakob

Najlepsi fotograficy robili makijaż
warzywom Całe sesje poświęcali nogom
krzeseł

Prasa ambitna od prasy brukowej
różniła się klasą papieru Eleganckie kobiety
raczej wąchały i dotykały

Internet oferował usługę spowiedzi
Obrońcy roślin protestowali przeciwko
pornografii roślinnej i seksualnemu
wykorzystywaniu sadzonek

Starych ludzi wciąż podniecały
zapasy margaryny i masła

(Choć nikt nie miał pewności
że masło jeszcze istnieje)

Dwa tysiące lat po rzezi niewiniątek
przyszła rzeź bydlątek
Wściekli ludzie wyrzynali się sami

I wszystko zmieniało się w gówno
I jakość przechodziła w ilość
I tylko gówno było jeszcze prawdziwe

Twoja ocena
Bohdan Zadura

Wiersze popularnych poetów

4:00

Czwarta rano Wstaję ubrany Trzymam mydło w ręce Przysłał mi je ktoś ukochany Idę się myć Wychodzę z nory gdzie śpimy Jestem rześki Zadowolony że mogę się umyć nie zdarzyło mi się to od trzech dni Umyty idę się ogolić Później błękitny jak niebo stapiam…

Sed non satiata

Dziwne bóstwo o cerze brązowej jak noce, O zapachu zmieszanym z piżma i hawany, Ty dzieło urojone przez Fausta Sawany, Czarownico z hebanu, poczęta w pomroce. Wolę niż opium, burgund – oszałamiające Eliksiry ust twoich miłością pijanych, Gdy ku tobie zdążają mych żądz karawany, Poisz…

Róża

Czym purpurowe maki Na ciemną rzucał drogę? Sen miałem, ale – jaki? – Przypomnieć już nie mogę. Twojeż to były usta? Mojeż to były dłonie? Głąb sadu mego – pusta, We wrotach – księżyc płonie. Dni się za dniami dłużą, Noce – w jeziorach witam……