Patrzysz mi w oczy, wzdychasz; zgubna twa prostota!
Lękaj się jadu, który w oczach żmii płonie;
Uciekaj, nim cię oddech zatruty owionie,
Jeśli nie chcesz kląć reszty twojego żywota.
Szczerość, jeszcze mi jedna pozostała cnota:
Wiedz, że niegodny ogień zapalasz w mem łonie;
Lecz umiem żyć samotny: i pocóż przy zgonie
Ma się wikłać w me losy niewinna istota?
Lubię rozkosz, lecz zwodzić nadto jestem dumny.
Tyś dziecko, mnie namiętne przepaliły bole;
Tyś szczęśliwa, twe miejsce w biesiadników kole:
Moje, gdzie są przeszłości cmentarze i trumny…
Młody bluszczu, zielone obwijaj topole,
Zostaw cierniom grobowe otaczać kolumny.