Majster Bieda

Wojciech Bellon

Skąd przychodził, kto go znał,
kto mu rękę podał, kiedy
nad rowem siadał, wyjmował chleb,
serem przekładał i dzielił się z psem.
Tyle wszystkiego, co z sobą miał
Majster Bieda

Czapkę z głowy ściągał, gdy
wiatr gałęzie chylił drzewom
Śmiał się do słońca, śpiewał do gwiazd
Drogę bez końca, co przed nim szła
znał jak pięć palców, jak szeląg zły
Majster Bieda

Nikt nie pytał, skąd się wziął,
gdy do ognia się przysiadał.
Wtulał się w krąg ciepła jak w kożuch –
znużony drogą wędrowiec boży
Zasypiał długo gapiąc się w noc
Majster Bieda

Aż nastąpił taki rok,
smutny rok – tak widać trzeba…
Nie przyszedł Bieda zieloną wiosną
miejsce, gdzie siadał, zielskiem zarosło
i choć niejeden wytężał wzrok,
choć lato pustym gościńcem przeszło,
z rudymi liśćmi – jesieni schedą –
wiatrem niesiony popłynął w przeszłość
Majster Bieda

Twoja ocena
Wojciech Bellon

Wiersze popularnych poetów

Kobieta w oknie

To jest twój cień nad rzeką liści, gdzie wertujesz zaczytaną książkę swoich dni. Wśród rozbitych muszli leżą dębowe łodzie, a męźczyźni spoczywają w szklanych trumnach wśród falujących bród i włosów….

Do przyjaciół

Drodzy przyjaciele, mówię przyjaciele W szerokim słowa znaczeniu: Żono, siostro, towarzysze, krewni, Koleżanki i koledzy ze szkoły, Osoby widziane raz Albo spotykane przez całe życie: Wystarczy, że choć przez chwilę…

Tak naprawdę żar jest głośny

więc pościsz. Bo nie ma nic obok gości, którzy wsunięci w śnięcie, podprowadzenie (gaśnięcie), ścięcie – święcie przekonanym pozdrowienia od Mówienia czyli prowadzenia pojazdu nam trzeba do chleba – ziom – prąd…