Narzeczona i narzeczony
Niech nie jadą koleją w dwie strony,
Bo pociągi nie wloką przez ziemię
Zamieszkałą przez zalotne plemię.
Są po drodze stacje i przystanki,
Są wieczory, noce i poranki.
Pociąg w polu przystanie czasem,
Czasem coś go zatrzyma w lesie.
W polu różnie bywa z popasem,
A po lesie echo się niesie
I powoli rosnąć zaczyna
Napełniona przestrzenią szczelina.
Niechaj dwoje ludzi zapamięta,
Kiedy ruszą w dalekie podróże:
Bruzda rośnie w autach, na okrętach
I jest murem samolotom w chmurze,
I nie zawsze trafią z powrotem
Do chwili tamtych, zgubionych w przestrzeni,
Rozdzieleni kół, śmigieł obrotem
Lub smugami pędnych płomieni.
Ale jest jeszcze inny sposób
Wędrowania, co nie oddala
Dwojga w sobie tonących osób
Jak podwójnie spiętrzona fala.
Lunatyczna to tajemnica:
Okiełznanie srebrnego promienia,
Odbijanie od tarczy księżyca
Posłanego sennego marzenia.
Są spojrzenia dalsze niż pogoń
Świateł, które grzęzną wśród ciemności,
Tylko bilet płaci się drogo:
Jawą dni, niepokojem wieczności.