Strasna Zaba

Konstanty Ildefons Gałczyński

Pewna pani na Marsalkowskiej
kupowała synkę z groskiem
w towazystwie swego męża, ponurego draba;

Wychodzą ze sklepu, pani w sloch,
w ksyk i w lament: – Mężu, och, och!
popats, popats, jaka strasna żaba!

Mąż był wyzsy uzędnik,
psetarl mgłę w okulaze i mówi:
– Zecywiście coś skace po trotuaze!

Cy to żaba, cy tez nie,
w każdym razie ja tym zainteresuję się;
zaraz zadzwonię do Cesława,

a Ceslaw niech zadzwoni do Symona –
nie wypada, zęby Warsawa
była na „takie coś” narażona.

Dzwonili, dzwonili i po tsech latach
wrescie schwytano żabę koło Nowego Świata;
a zęby sprawa żaby nie odesta w mglistość,
uządzono historycną urocystość;

ustawiono trybuny, spędzono tłumy,
„Stselców” i „Federastów” – Słowem, cale miasto.
Potem na trybunę wesla Wysoka Figura
i kiedy odgzmiaty wsystkie „hurra”,
Wysoka Figura zece tak:

– Wspólnym wysiłkiem zadu i społeceństwa pozbyliśmy się żabiego bezeceństwa – panowie, do góry głowy i syje! A społeceństwo:- Zecywiście,
dobze, ze tę żabę złapaliście,
wsyscy pseto zawołajmy: „Niech żyje!”

Twoja ocena
Konstanty Ildefons Gałczyński

Wiersze popularnych poetów

Po deszczu

Deszcz, słońcem zaskoczony — poszperał u płotu I zdrobniał — i, łzawiejąc, w bezkres się oddala. Niebo w kałuż błyszczydłach — obłoki utrwala, Jakby ktoś wodę biało opierzył do lotu. W pajęczynie, rozpiętej na liściach paproci, Z mroku w blask się rozhuśtał znikliwy zjaw tęczy….

Zdumienie

Czemu w zanadto jednej osobie? Tej a nie innej? I co tu robię? W dzień co jest wtorkiem? W domu nie gnieździe? W skórze nie łusce? Z twarzą nie liściem? Dlaczego tylko raz osobiście? Właśnie na ziemi? Przy małej gwieździe? Po tylu erach nieobecności? Za wszystkie czasy i wszystkie glony? Za jamochłony i nieboskłony? Akurat teraz? Do krwi i kości? Sama u siebie z sobą? Czemu Nie obok ani…

Kiedy zimno albo mglisto

Kiedy zimno albo mglisto, komin najmilszy towarzysz, a przy nim marzy się. Był kałamarz, papier i pióro na pogotowiu, co się więc wymarzyło, to się i napisało. Stąd pochodzi, Michale, że co w wierszach marzą, Nigdy nie są kontenci i zawsze się skarżą? A choć…