spacer na zawsze

Ewa Jarocka

mój rudzielec zniknął, może ktoś go porwał

na kolację dla węży, na futro albo z miłości.

rudy mógł zginąć pod kołami samochodu,

ale potrafiłby też rozpłynąć się w powietrzu.

czy aby ja nie porwałam go z miłości?

 

wiem, powietrze potrąciło go autem.

potem ktoś rozpuścił sierściucha jak dym,

bo okazało się, że rudy ma jego naturę.

pachnie tak samo, kiedy palę w piecu – sadzą.

i choć jest rudy, gdy go czochram, mam ręce

w sadzy, w pyle, w drobinach świata, którego

nie rozumiem. może wreszcie ktoś pojął rudego?

 

nie tylko pojmał, ale zrozumiał jak równanie,

najbardziej obiektywną część świata. mój kot

chodzi teraz po nowym domu, tęskni za ciepłym

piecem, choć ma kaloryfery. ma whiskasa, nie

musi polować na muchy, myszy. poluje

na czochranie, którego też ma pod dostatkiem.

poluje na gumowe nornice i gdy dorwie plastik,

tęskni za swoją panią, za miejscem, gdzie żyliśmy.

 

co ja wsadzę w pustkę po rudym? nie

zapełnię jej tak od razu pupilem. może wsadzę

tam trochę sadzy? drobinki świata, który jest

zły i kontaktuje mnie z brakami.

 

gdybym miała wymyślić jakiś plus zniknięcia

rudego, musiałabym przestać go kochać. albo

zacząć, a w przerwę między tym, co czułam

i tym, co zacznę czuć, wsadzić sadzę.

Twoja ocena
Ewa Jarocka

Wiersze popularnych poetów

Dąb i dynia

Kiedy czas przyzwoity do dojźrzenia nastał, Pytała dynia dęba, jak też długo wzrastał? „Sto lat”. „Jam w sto dni zeszła taką, jak mnie widzisz” Rzekła dynia. Dąb na to: „Próżno ze mnie szydzisz; Pięknaś, prawda, na pozór, na pozór też słyniesz: Jakeś prędko urosła, tak…

Płyną okręty

płyną okręty po bezdrożach po oceanach i po morzach płyną dniami płyną nocami płyną okręty z uchodźcami jadą i jadą – tu i tam pukają do portów i do bram a świat się zamknął zaryglował więc płyną w nieskończony rejs bo gdzie pojadą – wszędzie…

dwadzieścia jasnych dziewczynek

Jeszcze ten pies, jego gumowe usta i srebrne kleszcze w sierści. Oboje drzemiecie w trawie, a pionowe chmury jak białe ogórki włażą wam do rękawów. O 16.00 musisz odbyć nietrzeźwą psychoterapię z madame Żużu, której matka żyła w Kongo a ojciec był koniem (bardzo mocny…