Rozdzieram czułość na kawałki jak
świeży chleb
miłość rozdzielam na porcje głodnym
rozdaję siebie
na części oddechy spojrzenia
nie jestem pewna
czy wystarczę
czy zostawiłam coś dla siebie
oboje zapomnieliśmy
że nie da się nakarmić do syta
swoimi ustami ciałem sercem
stanęliśmy w cieniu naszej jedności
mimo obfitości
pożera nas głód
przerażenie
Coraz częściej słyszę te głosy
kochanie wołają mnie
promienie słońca
nie potrafię Cię zabrać ze sobą
ale nie chcę Cię tu zostawić
więc spalam się w cieniu
powoli