Chciałam wypełnić puste pokoje w Twoim sercu
Ale płomienie wymknęły się spod kontroli
Ciepło, które chciałam Ci dać
Zmieniło się w pożar, który poparzył nam dłonie
Chciałam dotykać Twoje rany
Chciałam udawać, że nie widzę swoich
Utopijny spektakl za zamkniętymi oczami
Chciałam myśleć, że rozsądek buduje mi drogę
A nie lęk
Chciałam myśleć, że bezpieczniej jest zapomnieć o sobie
Utopić się w bieli
Ale utonąć to straszna śmierć
Teraz pustka
Żar pod stopami
Nikt tak naprawdę nie widzi mnie pod tym smutkiem
Nikt nie potrafi we mnie patrzeć
Krzywdzimy sobą tych, którzy są najbliżej
Mimo dobrych intencji
Nieudolnie kochamy
Siebie i innych
Ja – lufa przy Twojej skroni
Wybierasz życie