Topnienie

Krzysztof Kleszcz

Na drodze sól, sól. Można więc czytać

z przerywanych linii albo straszyć się

linią ciągłą. Wszędzie mleko, pusta kartka,

wapno i jeszcze to radio ze swoim m jak

mdłość. Nie rozpoznaję drzew w szadzi, chłopca,

który robi orła. W niedoczyszczonych szybach

widzę banery przykryte zasłoną szronu

i wiatrochron, który złapał ruchliwe nic.

Kawa za kawą, by móc szeptać do śpiących:

zobaczcie, białe jest gotowe. Na języku słone,

na startym naskórku – ból, który zamyka mi powieki.

Słońce się dźwiga i wszystko taje – jesteśmy odcięci.

Twoja ocena
Krzysztof Kleszcz

Wiersze popularnych poetów