Topnienie

Krzysztof Kleszcz

Na drodze sól, sól. Można więc czytać

z przerywanych linii albo straszyć się

linią ciągłą. Wszędzie mleko, pusta kartka,

wapno i jeszcze to radio ze swoim m jak

mdłość. Nie rozpoznaję drzew w szadzi, chłopca,

który robi orła. W niedoczyszczonych szybach

widzę banery przykryte zasłoną szronu

i wiatrochron, który złapał ruchliwe nic.

Kawa za kawą, by móc szeptać do śpiących:

zobaczcie, białe jest gotowe. Na języku słone,

na startym naskórku – ból, który zamyka mi powieki.

Słońce się dźwiga i wszystko taje – jesteśmy odcięci.

Twoja ocena
Krzysztof Kleszcz

Wiersze popularnych poetów

Bella mia

Śpiewali nocą gondolierzy Dla roześmianych obcych par I złote zęby księżyc szczerzył I śmiał się do twych warg A ty słuchałaś pieśni tonów Inaczej niż za dawnych dni Ktoś różę…

Lulaby

Śpij jak najdłużej Umiem już długość twoich snów Spij – nim obudzisz się Zapach twój zapamiętam znów Póki mogę kłamię i pomijam wilka Potwór nie jest wrogiem nie zabija smok…

Róża

Czym purpurowe maki Na ciemną rzucał drogę? Sen miałem, ale – jaki? – Przypomnieć już nie mogę. Twojeż to były usta? Mojeż to były dłonie? Głąb sadu mego – pusta,…