Zimowy

Krzysztof Kleszcz

Mam pękniętą twarz, a może to lustro

chce płynu do szyb? Wlokłem długopis

po śniegu, wleczono mnie końmi.

W tęczówce oka – martwy piksel.

Skrobałem szybę, aż szczęka zaczęła

dzwonić na swoją mszę, nogi deptały

wężowisko. Powtarzałem zaklęcie:

Zniknij, ukaż się nowy, wyspany.

Obłoczek pary sterczy mi z ust. Biegłem

po schodach, szukałem przenośni.

A teraz pękam, dotykam policzka

z porcelany, lodu na rzece, snu, w który

zapadam.

Twoja ocena
Krzysztof Kleszcz

Wiersze popularnych poetów