Twoja ocena

Marcin Swoboda

Z górskich szczytów lawina, Bogu czyniąc szkodę, Strąciła w przepaść nizin Marcina Swobodę. Spadał, czując, jak w ciele kość szaleje krucha, I uderzył się o ziem ostatnią mgłą ducha. Poniszczony śmiertelnie, chciał się z bólem wadzić, Wokół bólu jął miazgę człowieczą gromadzić. Dłoń złamana w niej tkwiła jak nóż w ciepłym chlebie! To się ciułał, … Czytaj dalej


Bolesław Leśmian

Kochankowie

Ledwo dziewczyna przyszła z daleka, — Dreszcz go obleciał skrzydlaty. Zatrzepotała martwa powieka, — I z grobu wyjrzał na światy. — «Dobrze, żeś przyszła! Gniję daremnie, Własnego niepewny cienia! Gdziem jest, że oto — nie ma mnie we mnie? Są tylko moje cierpienia. Powiedz — schylona ponad mogiłą — Śpiącemu w mogił obłędzie, — Gdzie … Czytaj dalej


Bolesław Leśmian

Dziewczyna przed zwierciadłem

Zwierciadło moje, bezdenny strumieniu, Tajemnych zwierzeń odwzorny krysztale! Po jakim żwirze, po jakim kamieniu Z otchłani w otchłań włóczyłeś swe fale, Nimeś wytropił sny moje i dotarł Do mej sypialni, zbielałej od znoju, By znieruchomieć na ścian mych postoju — Srebrny — w szkarłatnym rozdwojeniu kotar! Z jakich ty dolin nieznanych i lasów Wybiegłeś, szumiąc … Czytaj dalej


Bolesław Leśmian

Dwaj Macieje

Drogiemu przyjacielowi, Franciszkowi Fiszerowi, z pełnym wzruszenia uznaniem dla smutnych i wesołych cudów Jego cygańskiego żywota i ze szczerym zachwytem dla Jego wiecznie młodych uniesień i pomysłów metafizycznych. Pleć, pleciugo! — Na wzgórza południowym grzeju Siedział razu pewnego — Maciej przy Macieju. Do pierwszego Macieja rzekł ten drugi Maciej: — «Coraz w niebie — wiosenniej, … Czytaj dalej


Bolesław Leśmian

Niedziela

Za miastem na odludziu — rozpacz i Niedziela! Puste niebo zaledwo ziemi się udziela. Dwoje nędzarzy bladych z miłości i strachu Szuka w rowie przytułku dla pieszczot bez dachu. On jej piersi, zużytym śmiałkujące czarem, Ogarnia skrzętnej dłoni przymilnym sucharem. A ona w zmierzchach rowu źrenicami dnieje, Oddając, zamiast cnoty, — mus i beznadzieję. Niedołężni … Czytaj dalej


Bolesław Leśmian

Bałwan ze śniegu

Tam — u samego lasów brzegu, Gdzie kruk — jedyny pustki widz, Ktoś go ulepił z tego śniegu, Co mu na imię: biel i nic… Na głowę śmieszną wdział czapulę, A w bok żebraczy wraził kij — I w oczy spojrzał mu nieczule I rzekł na drwiny: „Chcesz — to żyj!„ I żył niezgrabny, byle … Czytaj dalej


Bolesław Leśmian

Zmierzch bezpowrotny

Różowieje o zmierzchu twój spłowiały liścik… Wóz turkocze za oknem. Może sen mój właśnie Tak odjeżdża w złą ciemność — śpiewnie i kolaśnie… W niebie — drobnych obłoków napuszysty wyścig! Reszta Boga — w niebiosach! Zachód, tlejąc, zrudział. O, uwierzyć w tę Resztę i potrwać w tym błędzie! W dziejach gwiazdy najdalszej brać zawrotny udział … Czytaj dalej


Bolesław Leśmian

Śmierć Buddy

U wód Hiranjawati — nad brzegiem żałoby Poległ Budda, trawiony mgłą ślepej choroby. Był w pobliżu tłum uczniów i był ptak na drzewie I dziewczyna, o której nikt dotąd nic nie wie. Śmierć opodal, we zgubne zwinięta pierścienie, Czekała, jak pies wierny, na jego skinienie. Uczył ją wlec obrożę i lizać złe pęta I patrzał, … Czytaj dalej


Bolesław Leśmian

W chmur odbiciu

W chmur odbiciu — śpią żółwie… Woda z niebem — coś snuje i współwie, — Tą współwiedzą drżą liście, Kwiaty o niej ziołom dają znać. W ciszę kwiatów i ziół tych Purpurowych, zielonych i żółtych Słońce wsącza plamiście Bystrych świateł rozbryzganą rzadź. Konie maści obłocznej Mkną wzdłuż mrzonek alei ubocznej. Zaświat stoi — otworem, Byle … Czytaj dalej


Bolesław Leśmian

Sen wiejski

Śni mi się czasem wieś, którą wbrew losom Wysiłkiem marzeń przymuszam do trwania, Czując, jak przymus co chwila jej wzbrania Zniknąć, gdy właśnie zmyślonym niebiosom, Oczyma ledwo naznaczyłem w próżni Miejsce spotkania snu mego z błękitem. Drzewa mię nęcą naocznym rozkwitem — Czasem się tylko jakiś liść opóźni Lub gałąź, nie tak zjawiona, przez szpary … Czytaj dalej


Bolesław Leśmian