Twoja ocena

złogi

spotykają się w nas aorty wielu miejsc, w których byliśmy pierwsi. okryte cieniem, garbate kształty liter, szelest radiowych fal jak oddech wypełniającej wszystko istoty, kiedy wchodzi się do świecącego parku. jezus chrystus i latające talerze – wystawić kiedyś taką operę, olśniewający balet dla popaprańców. od ich milczenia wypłowiałem – szeptałby on, pokazując rozgięte niebo. tak … Czytaj dalej


Roman Honet

alicja po drugiej stronie

soczysty zapach skóry, powiew pór i miesięcy spalonych zachodami słońca, kiedy chyłkiem wymykała się z domu – uczennica naiwna o włosach rudych jak spóźniony wrzesień. czas dojrzewał na podobieństwo włochatych pająków: pod powiekami, w zaułkach serca, przepieniony w skarbnice formaliny. to, że znalazła się akurat na łagodnym wybrzeżu holandii było jedynie przypadkiem – w najlepszym … Czytaj dalej


Roman Honet

wszyscy tutaj tęsknimy, leo

ślady rąk odciśnięte na piasku, sterta wyblakłych liter i fotografii. oczy, w których kołysze się odblask jeziora, kobiety schodzą do wody i przepadają łagodnie jak ogród światła o zmierzchu. tyle się wie, ile zostawiły upływające sezony, era niemego kina – depesze i telegramy, od których z całą pewnością zależało czyjeś kruche istnienie. leo, spalone słońcem … Czytaj dalej


Roman Honet

echa jednego głosu

czas nie zna żadnych okrucieństw, oprócz ciszy po nas. każdego lata pali ziemię lawina wczorajszych śladów, rzeka obmywa usta spuchnięte od rozgryzania głogu i ciemnych liter na brzegach podartego w milczeniu pisma. ciągle jeszcze należymy do minionych pożarów, odblasków czystych jak wracający z anglii, blady hrabia st ives. tygodnie nasycają krwiobieg spienioną kością, kiedy przyłapujemy … Czytaj dalej


Roman Honet

to przedwieczorne ogniska

to przedwieczorne ogniska, anyżkowe cząstki w oddechach kobiet. to wsłuchiwanie się w szelest autostrad powleczonych przejrzystą siateczką świateł jak preparaty epoki, chłód korektorów diora, radiotechnika, unitra. właśnie to wszystko. chłopcy, noszący w oczach kobaltowy ocean i szpadę, którzy tak dawno rozmiłowali się w cieniu, zaczytali, a teraz – patrz – ogromna siła wyodrębnia ich stamtąd, … Czytaj dalej


Roman Honet

dziewczynka z cząstką pomarańczy

myślę o dniu, w którym cię zabrakło, jakby cię nigdy nie było (ani tego dnia), gdy przybiegliśmy z oczami ze słomy i octu, a w każdym śmiał się starzec, który trupów strzeże i poprzez sen-śmiech pytał, czy poznajemy ciebie odwróconą, czy to ty. tak – odrzekliśmy wtedy – to nie ty, to ona ta z … Czytaj dalej


Roman Honet

nad stawem jasnowidzenia

człowiek uczący ludzi / głupieje sam pomiędzy nami zapadała noc, zmierzch handlu detalicznego, mężczyźni-karły śpiewający pieśń o piłach ręcznych, piłach tarczowych i nudzie bez granic wychylali się z lasu i machali coraz wyżej łapami, i wywracali oczami, żeby słońce spadło nad stawem jasnowidzenia choć spadło za stodołę. (a ich gesty nic nie mówiły ani język … Czytaj dalej


Roman Honet