złogi

Roman Honet

spotykają się w nas aorty wielu miejsc,
w których byliśmy pierwsi. okryte cieniem,
garbate kształty liter, szelest radiowych fal
jak oddech wypełniającej wszystko istoty,
kiedy wchodzi się do świecącego parku. jezus chrystus
i latające talerze – wystawić kiedyś taką
operę, olśniewający balet dla popaprańców. od ich milczenia
wypłowiałem – szeptałby on, pokazując
rozgięte niebo. tak by się zaczynało –
nocne wyścigi eszelonów porzucających
zawartość w zbożu, wielość języków
jak rejestr zakłóceń ciszy. na razie przepływa przez nas
woda, widok błyszczących narzędzi
i obiektywów, bo przecież przynieśliśmy
tutaj ten delikatny blask,

a powracamy w gruzowiskach,
śmieciach

Twoja ocena

Wczoraj odebrałem akt zgonu dziadka

Wczoraj odebrałem akt zgonu dziadka (babcia prosiła). Dzisiaj ciągle leżał w mojej prawej kieszeni, złożony na czworo. Po próbnej maturze odprowadziłem Joaśkę, wysłuchałem jej narzekań, natarłem Joaśce uszy, bo zimno….

Za tyle lat

Za tyle lat na ile będę wyglądać o ile dojrzeją do mówienia o nich za tyle lat powrócę popatrzeć na chwilę dom mój krokiem skończonym przypomnieć. Drzwi otwarte. Och przeciąg!…

solidarność

Dwie śliczne dziewczyny uśmiechnęły się do siebie na parkowej ścieżce

wiersze dla dzieciwiersze o miłościwiersze Wisławy Szymborskiejwiersze Jana Brzechwywiersze K.K. Baczyńskiegowiersze Juliana Tuwimawiersze Marii Konopnickiejwiersze o śmierci