Poroniony raj

Charles Bukowski

złe dni i złe noce zdarzają się teraz
zbyt często,
stare marzenie, żeby przed śmiercią
przeżyć kilka łatwych lat –
rozwiało się jak wszystkie
inne.
szkoda, szkoda, szkoda.
od początku, przez cały
wiek średni aż do końca:
szkoda, szkoda, szkoda.

chwilami
błyskały iskry nadziei
ale szybko tonęły z powrotem
w tej starej
miksturze:
w smrodzie rzeczywistości.

nawet kiedy szczęście
sprzyjało
a życie tańczyło
wcielone,
wiedzieliśmy, ze
nie potrwa to
długo.

szkoda, szkoda, szkoda.

chcieliśmy więcej niż
w ogóle było możliwe:
kobiet kochających i
roześmianych,
nocy dość dzikich nawet dla
tygrysa,
chcieliśmy dni, które
szłyby przez
życie
z pewna gracja
z odrobina
sensu
z wiarygodnym pożytkiem
i nie nadawałyby się
tylko do
wyrzucenia
lecz byłyby warte pamiętania
byłyby czymś, czym można
szturchnąć śmierć
w bebech.

szkoda, szkoda, szkoda.

w ogólnym rozrachunku
nasza małostkowa udręka
jest oczywiście
głupia
i próżna
ale czuje, ze nasze
marzenia takie nie
były.

i nie jesteśmy sami.
nieubłagane okoliczności to
nie jest czyjąś osobista
zemsta na
jednostkowym
ja.

inni doznają tego samego
piekącego
chaosu,
szaleją, giną z własnej ręki,
szarzeją i biegną ku urojonym
bóstwom
porażeni
albo idą w alkohol, w narkotyki
w przyrodzona
głupotę
nikną w tej masie
nicości
która nazywamy rodzinami,
miastami,
krajami.

ale nie tylko los jest
winien.
sami zmarnowaliśmy
własne szanse,
zadławiliśmy własne serca.

szkoda, szkoda, szkoda.

jesteśmy teraz obywatelami
nicości.
nawet
słonce
zna
smutna prawdę o tym
jak każdy z nas oddal
swoje życie
i śmierć
we władze prostego
rytuału
zbędnego
tchórzliwego
rytuału
a potem
chyłkiem umykając
sprzed oblicza
chwały
obracając własne marzenia w
gnój
mówił
nie, nie, nie, nie
najpiękniejszemu
TAK
jakie dotąd wypowiedziano:

samemu
życiu.

3/5 - (1 głosów)
Charles Bukowski

Wiersze popularnych poetów

Chwila biblijna

Na przy­stan­ku tram­wa­jo­wym jak u stud­ni cze­ka apo­stoł pło­mien­ny, kie­dy sto­py naj­ła­god­niej ode­rwał od zie­mi po­li­cjant o do­stoj­nych po­wie­kach. Tłum nie wi­dział apo­sto­ła, któ­ry był ob­dar­ty i mo­dli­twę rwał pal­ca­mi łap­czy­wie jak mię­so – lecz za­sty­gał pod pa­łecz­ką – czer­wo­ną od żaru, gdy dzie­li­ła spra­wie­dli­wie…

Jeśli istnieje Bóg

Jeśli istnieje Bóg – będę u niego na obiedzie. Zamiast światła: czerwony głóg. Anioł po mnie samochodem przyjedzie. Gołębice obłoków tłustych będą się trzepotały na składanym stole. Będziemy pili z dzbanów pustych święconą wodę i wolną wolę. Jeżeli nawet Bóg ma krótkie palce może i…

wieczór autorski

Chciałby ją stamtąd zabrać, jednym gestem zerwać nici które ją łączą ze światem. Ale tylko krztusi się kawą i łapie go skromny skurcz. Chciałby wreszcie nie być rozsądnym, zapleść jej teraz bardzo ciasny warkocz i trzymać na kolanach, dopóki nie zrobi się głodna. Ale jest…