Oda do odbicia

Karol Maliszewski

Nie wiesz, co cię właściwie boli,
bo długopis wrósł w ciało,
jest kością wędrującą korytarzami,
igłą przeszywającą raz po raz
wątrobę i całą cudowną resztę;

nie wiesz, co jest częścią,
a co całością, masz to gdzieś,
chciałbyś się zakopać na jedną
chwilę, na jedno pokolenie,
i spokojnie wić się w glinie,

zostawiając kliny, skośne znaki,
które kiedyś ktoś odczyta
i będzie rozczarowany; jak ten gnój
ludzki się wywyższa, pomyśli,
cały sztywnieje od metafor, symboli.

Wić się i jęczeć, nie dźwigać z godnością,
kroczyć prosto w krocze, głodne usta
nicości, pić krew miesięczną
zmieszaną z asfaltem i siarką.
Boję się, że piekło realnieje

w twych oczach, niebo kruszeje jak srebro,
dziecinna cynfolia. Ale przecież
miałem się nie bać:
człowiek jest przygodą, grą słów,
za którą ginie. Ginie się bez końca.

Twoja ocena
Karol Maliszewski

Wiersze popularnych poetów

Wczoraj odebrałem akt zgonu dziadka

Wczoraj odebrałem akt zgonu dziadka (babcia prosiła). Dzisiaj ciągle leżał w mojej prawej kieszeni, złożony na czworo. Po próbnej maturze odprowadziłem Joaśkę, wysłuchałem jej narzekań, natarłem Joaśce uszy, bo zimno….

Rondo

Zapisuję zdarzenia zimy są rodzajem wodospadu i nie brzmi to absurdalnie. Złodzieje wydają się nieruchomym stawem, w którym znikają przedmioty. Ale słowa dzieją się tak źle jak oni, zgarniają nas…

O zmierzchu

Słońce zgasło. O, jakże zwinne są i młode Zmierzchy czerwca, nim w północ głuchą się przesilą! Po wargach twoich dłonią, kształt czującą, wiodę, Jak po koralach, morzu wydartych przed chwilą……