Egzotyka
W skwarne białe południe złotych dni upalnych, Gdy suchy piach asfaltów stopy moje mazał, Na rogu najludniejszej, spiętrzonej ulicy Połknęła mnie tropikalna oaza „Handel towarów kolonialnych”. Purpurowy eunuch w fartuchu subiekta Odważa w grubych rękach pachnący cynamon. Orzechy, wyłażące z skorup jak ostrygi, Długie pudła daktyli jak lepkie insekta I figi, słodkie prasowane figi! Dlaczego … Przeczytaj wiersz