Kiedy czytam katalog nowej szlachty długi,
Pytam o każdego z nich na wojnie zasługi,
Jeśli czego znacznego dokazał z nich który,
Żeby go okryć orła koronnego pióry. Wszyscy nic;
jedni w wojsku za pieniądze, drudzy
Na różnych panów dworach niepłaceni słudzy,
Trzeci wkupni jakoby do cechu kusznierze
Albo inszy rzemieślnik. Zapłakałem szczerze
Na te wszytkie sposoby, lecz najcięższa mi to,
Że panowie szlachectwem sługom płacą myto.
Po chwili nim, żeby go jak najlepiej zażyć,
Będą, dając za chłopów, córki swe posażyć.
A teraz jako na złość z głowy mi wyleci!
Powróciwszy do domu, napiszę waszeci.”
Naśmiawszy się sam w sobie: „Czy nie Turcy?” – rzekę.
„Turcy, Turcy! Boże, nas weźm w swoją opiekę,
Bo słychać, że na sejmie barzo o tym radzą,
Że na nich pospolite ruszenie sprowadzą,
A jam cale niegotów, ba, i nie wiem drogi,
Prócz jednej zardzewiałej nie mając ostrogi.”
Prawieć Turków wojować albo niechać cale
Takim rycerstwem, jakoś ty, miły migdale!