Śliskie gody

Marta Podgórnik

Przywitajmy oto naszych dobrodawców, bladą parę z zaświatów,
co nad cukiernicą wzdycha już nie do siebie. Gdy idą ulicą,
jak rzęsy im trzepoczą przeprane zasłony. Tak, każdy jest tu ciekaw,

ile lat już liczą swoje błędne podchody, które pod racicą miętoli
więcej gówna. Neony niech krzyczą. Bo on już wpadł do rzeki,
prądy były silne, lecz stałe. Nie wymagał dobowej opieki, zrobił prawko
na walec. Ona uwielbiała topienie w wannach z epoki, kieliszki z kryształu,

i epolety, i mundur, gdy go prasowała, osuwał się jak trupia suknia,
normalnie przeciekał przez jej palce pianistki, którą nie została.
Po wszystkim. Po wszystkim jest cierpienie rzeczy wyrzucanych na amen,
jest spacer w zaświatach, i szmata, którą zmywa krew w pewien poranek.

Poranne tańce krewki na gresowych kaflach.

4/5 - (1 głosów)
Marta Podgórnik

Wiersze popularnych poetów

Chart i kotka

Chart widząc kotkę, że mysz jadła na śniadanie, Wymawiał jej tak podły gust i polowanie. Rzekła kotka, wymówką wcale nie zmieszana: „Wolę ja mysz dla siebie niż sarnę dla pana”.

Między nami nic nie było

Między nami nic nie było! Żadnych zwierzeń, wyznań żadnych! Nic nas z sobą nie łączyło – Prócz wiosennych marzeń zdradnych; Prócz tych woni, barw i blasków, Unoszących się w przestrzeni; Prócz szumiących śpiewem lasków I tej świeżej łąk zieleni; Prócz tych kaskad i potoków, Zraszających…

bajka o zamianie stołu

Ksiądz stoi na jednej nodze. Sadzamy go na drzwiach od stodoły. Wyobraziłaś to sobie? Tym gorzej, głosy wyrównują ciśnienie. Trzeba było tyle nie pić, to zawsze spowalnia reakcję. Na kontreakcję? Tak dalej – wzdłuż? Czasem nie wierzę w te prawa. Potem lewa, ściana pełna wzorów…