Nie patrz na mnie z takim wyrzutem,
bo choć wzgardę moją dostrzegłaś,
Lubię oczy twe mgłą zasnute
I wykrętną twoją uległość.
Zdajesz mi się wręcz rozpostartą,
Lecz zobaczyć bierze mnie chętka,
Jak lisica, udając martwą,
Nieostrożne chwyta pisklęta.
No, cóż, chwytaj, ja się nie boję,
Czy twój zapał jednak nie zgaśnie?
Wiedz, o serce wyziębłe moje
Już się takie potknęły właśnie.
Kocham przecież nie ciebie, miła,
Jesteś echem, jesteś odbiciem,
W tobie inna mi się wyśniła,
Co ma oczy całe w błękicie.
Może nawet nie jest łaskawa
I na pozór może jest chłodna,
Lecz jej godny chód i postawa
Poruszyły mi serce do dna.
Taką trudno jest otumanić,
Do niej zawsze pójdę z ochotą,
A ty nawet nie zdołasz zranić
Zakłamaną swoją pieszczotą.
Lecz ci wyznam prawdę zawiłą,
Chociaż takem cię upokorzył:
Gdyby piekła i raju nie było,
Człowiek sam by je sobie stworzył.
tłumaczenie Jan Brzechwa
Sergiusz Jesienin