Panopticum. Poeta

Władysław Sebyła

Urze­czo­ny je­steś, urze­czo­ny,
Mój szczu­plut­ki chłop­cze, po­eto!
Śpie­wa­ją­cy wia­trem zie­lo­nym
Za za­pa­dłym w ot­chłań ko­me­tą.

Me­dy­tu­jesz nad głu­chą rze­ką,
Nad bez­den­nym, sza­lo­nym nur­tem,
Wy­rzu­co­ny falą da­le­ką,
Na pod­my­tą desz­cza­mi bur­tę.

Nie­stwo­rzo­ne wy­my­ślasz sło­wa,
Dla fal plu­sku, bul­go­tu wi­rów,
Dla naj­mięk­szej tra­wy po ro­wach,
I dla nie­ba tka­ne­go z sza­fi­ru

Ja­kiem sło­wem z plu­skiem roz­ma­wiać?
Ja­kim śpie­wem mó­wić z pły­nie­niem?
Ja­kich szu­mów mu­siał­by wiatr na­wiać,
By nie były tej rze­ki cie­niem?

Jak­że mó­wić z pły­ną­cą rze­ką,
Gdy się wije bez prze­rwy i kłę­bi?
Ja­kiem sło­wem, wy­dar­tem wie­kom,
Zmie­rzyć męt­ne fale do głę­bi?

Może le­piej w nurt się za­nu­rzyć,
I nie mó­wić, nie mó­wić, a pły­nąć,
To­nąć w wiel­kiej, pie­ni­stej bu­rzy,
Na sło­necz­ne za­le­wy za­wi­nąć?

Może le­piej za­po­mnieć — za­gu­bić
Sło­wa wia­tru i rzecz­ne sło­wa?…
Za­nu­rzo­ne w słów zło­ty łu­bin,
Bolą oczy i bied­na gło­wa…

Łowco słów, za­po­mnia­ny i smut­ny,
Za­śpie­waj­my ra­zem przy fle­cie,
O tej rze­ce ży­wej, okrut­nej,
I to­ną­cym, to­ną­cym po­ecie.

Twoja ocena
Władysław Sebyła

Wiersze popularnych poetów

Lilije

Zbrodnia to niesłychana, Pani zabija pana; Zabiwszy grzebie w gaju, Na łączce przy ruczaju, Grób liliją zasiewa, Zasiewając tak śpiewa: „Rośnij kwiecie wysoko, Jak pan leży głęboko; Jak pan leży głęboko, Tak ty rośnij wysoko.” Potem cała skrwawiona, Męża zbójczyni żona, Bieży przez łąki, przez…

Na progu

Już ju­tro może nie osty­głym od łuny okiem będę mu­siał ogar­nąć świat i spoj­rzeć wprost na nie­ba lot i tę­czy most; – już ju­tro może dym jak wi­dły za­pach­nie chle­bem, ognia ró­zga wy­so­kim kwia­tem w ogród spad­nie, a ptak, co w smut­ku miał miesz­ka­nie, od­mien­nym…

Widmo jesieni

Tak żywe niegdyś błękity Cieniami zaszły szaremi, Jakiś duch mgłami spowity Zimną dłoń kładzie na ziemi. Przez mgieł przejrzyste zasłony Przegląda postać widziadła, Wzrok jakby mgłami zaćmiony, Twarz chłodna, smutna, wybladła. Na czole wieniec sczerniały Kropelki sączy wilgotne… Po kwiatach, co się rozwiały, Zostały ciernie…